Wrocław: napad na samochód bankowy
We Wrocławiu bandyci napadli na samochód przewożący pieniądze z utargów jednej z sieci sklepów w tym mieście. Prawdopodobnie ich łupem padło 100 tys. złotych - powiedział we wtorek rzecznik prasowy wrocławskiej KWP.
Sprawców rabunku szuka cała wrocławska policja. Policyjny pies tropiący podjął ślad na parkingu samochodowym w pobliżu miejsca napadu. Funkcjonariusze zabezpieczają ślady po aucie, które stamtąd odjechało. Być może był to samochód bandytów. Jak zeznali świadkowie, właśnie w stronę parkingu w pobliżu sklepu, gdzie doszło do napadu, pobiegli napastnicy.
W poniedziałek, jak co dzień po godzinie 20, pod sklep we wrocławskiej dzielnicy Brochów podjechał samochód bankowy. Dwóch ochroniarzy miało zabrać dzienny utarg marketu. Kiedy jeden z nich wszedł do sklepu, drugiego, który został w aucie, zaatakował napastnik. Wybił ręką szybę i prysnął ochroniarzowi gazem w twarz. Potem zabrał walizkę z pieniędzmi i uciekł.
Okoliczni mieszkańcy, których wielu - mimo późnej pory - przyglądało się pracy policji, mówili, że taki napad to dla nich "codzienność". Kilka dni temu z tego samego sklepu grupa młodzieży ukradła kilka zgrzewek piwa - opowiadała wrocławianka mieszkająca w bloku naprzeciwko sklepu, gdzie zrabowano pieniądze. Inna wspomniała o sąsiedzie, któremu napastnik grożąc nożem ukradł złotą obrączkę. Strach mieszkać w tej okolicy - mówili mieszkańcy. (mk)