"Wprost" ma przeprosić Żakowskiego i "Politykę"
"Przepraszam, że dopuściłem do opublikowania
kłamliwej sugestii, jakoby Jacek Żakowski przygotował wywiad ze
Sławomirem Smołokowskim na zlecenie spółki J&S... "
Tak zaczynać mają się przeprosiny Piotra Gabryela, naczelnego
tygodnika "Wprost" - pisze "Gazeta Wyborcza".
14.09.2006 | aktual.: 14.09.2006 06:45
Warszawski sąd okręgowy zakończył wczoraj jeden z najciekawszych procesów z dziennikarskiego podwórka.
W 2004 r. w dwóch numerach tygodnika "Polityka" ukazał się wywiad Jacka Żakowskiego, publicysty, komentatora, jednego z najbardziej znanych dziennikarzy w Polsce, ze Sławomirem Smołokowskim, współwłaścicielem spółki J&S, głównego dostawcy ropy na polski rynek, opisywanej często w kontekście afery paliwowej, łącznie z sugestiami o jej powiązaniach z rosyjskimi służbami specjalnymi. Pierwszy wywiad w polskiej prasie.
Tygodnik "Wprost", gdzie pojawiło się wiele krytycznych wobec J&S artykułów, odpowiedział trzema notatkami. Sugerował w nich związki Żakowskiego z tą spółką i korzyści, jakie rzekomo miała z tej publikacji "Polityka" (chodziło o reklamy "Zwierciadła" - żona drugiego ze współwłaścicieli J&S była właścicielką tego czasopisma).
Żakowski odpowiedział tekstem "Śledztwo we własnej sprawie, czyli jak zostałem agentem". Wszystkie te publikacje zaowocowały procesami.
Na ostatniej rozprawie Żakowski, który pozwał "Wprost", mówił: - Setki osób pytało mnie, o co chodzi. Żartom nie było końca, ale nie są to żarty miłe. Te notatki zniekształciły mój wizerunek, podały w wątpliwość moją wiarygodność.
Wczoraj warszawski sąd okręgowy uznał, że notatki "Wprost" były zniesławiające i dla Żakowskiego, i dla redakcji "Polityki" (jej wydawca też ma zostać przeproszony).
Naczelny "Wprost" ma też zapłacić 10 tys. zł na fundację Polska Akcja Humanitarna i pokryć koszty procesu. (PAP)