"Wprost": Klauzula okrucieństwa - dramat młodej rodziny
Szpital św. Rodziny w Warszawie, popularnie zwany szpitalem na
Madalińskiego. Jest kwiecień tego roku, niespełna 38-letnia
pacjentka dowiaduje się, że jej dziecko, które od zaledwie 22.
tygodni nosi w brzuchu, ma szereg wad głowy, twarzy, mózgu i jest tak
chore, że po narodzinach umrze. Jest tak chore, że nie
można go leczyć.
09.06.2014 | aktual.: 09.06.2014 11:34
Przez ponad dwa tygodnie kobieta przechodzi serię badań potwierdzających tę diagnozę. W 25. tygodniu ciąży dostaje od prof. Bogdana Chazana, dyrektora szpitala i wybitnego ginekologa, dokument podpisany przez niego, w którym odmawia wykonania aborcji ze względu na konflikt sumienia.
Rozumiem klauzulę sumienia, rozumiem też deklarację wiary podpisaną za namową Wandy Półtawskiej - przyjaciółki Karola Wojtyły i lekarza - kilka tygodni temu przez ponad 3 tys. lekarzy, w tym ginekologów. Rozumiem, że ci ostatni, ze względu na tzw. konflikt sumienia, są w stanie odmówić przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży.
Prawo mówi jednak, że w takim wypadku muszą się zatroszczyć o pacjentkę i wskazać szpital, w którym aborcja jest wykonywana.
Prof. Chazan zamiast tego zaproponował pacjentce hospicjum dla jej dziecka.
Z naszych ustaleń wynika też, że przez prawie dwa tygodnie manipulował kobietą, u której dziecka zdiagnozowano śmiertelną wadę uprawniającą do przerwania ciąży. Zwlekał z decyzją, żądał kolejnych badań, byle tylko doprowadzić do tego, by nie mogła zgodnie z prawem przerwać ciąży.
- Mam wiele pacjentek, nie mam przed sobą dokumentacji. Poza tym nie wiem, jak moje wypowiedzi zostaną wykorzystane - tłumaczy dziennikarce tygodnika "Wprost".
Kobieta oskarża go o działanie niezgodne z prawem, więc zależy tygodnikowi na opinii profesora. Jednak on stwierdza: "Pani pracuje w służbach. Pani musi pracować w służbach, skoro pracuje pani tu, gdzie pracuje".