Wpadka francuskiego kelnera. Sądził, że Brześć leży w Unii Europejskiej
20-letni francuski kelner bez wizy i pieniędzy usiłował nielegalnie przedostać się do Brześcia. Twierdzi, że chciał podjąć tam pracę i nie wiedział, iż Białoruś nie należy do Unii Europejskiej - informuje prasa białoruska.
04.09.2013 | aktual.: 04.09.2013 11:31
Francuz, który pracował jako kelner w Szampanii, tłumaczył, że pokłócił się ze swoim szefem i postanowił zmienić miejsce pracy na Brześć. Jak przekonywał, sądził, że Brześć leży w UE i wobec tego nie potrzebuje wizy.
Młody człowiek został zatrzymany przez brzeskich pograniczników 15 metrów od białoruskiej granicy, był mokry i brudny, a przy sobie miał tylko 1 euro, 1 koronę czeską i 30 złotych. Mówił, że dotarł do białoruskiej granicy autostopem przez Niemcy i Polskę.
- Miał dokument tożsamości obywatela Francji, kartę ubezpieczenia medycznego, produkty żywnościowe, a także fartuch, białą koszulę i krawat. Zamierzał w tym pracować w jednej z brzeskich kawiarń - poinformował rzecznik brzeskich służb granicznych.
Francuz twierdzi, że poznał przez internet mieszkańca Brześcia, który obiecał mu pomoc w zdobyciu pracy w tym mieście.
Jak pisze dziennik "Komsomolskaja Prawda w Biełorussii", nie wiadomo, czy internetowi znajomi omówili kwestię wynagrodzenia. "We Francji kelner zarabia co najmniej 1600 euro. Na Białorusi są to sumy dwukrotnie niższe"- zauważa gazeta.
Nielegalnemu imigrantowi grozi grzywna do 5 mln rubli białoruskich (1800 zł), deportacja oraz zakaz wjazdu na Białoruś przez pięć lat. Jak pisze "Komsomolskaja Prawda", w najbliższym czasie ma on zostać przekazany polskim służbom granicznym.