WOPR już nie pływa
Szczecińskie Wodne Ochotnicze Pogotowie
Ratunkowe nie ma pieniędzy na zakup paliwa do łodzi. Nie patroluje
już kanałów Odry i jeziora Dąbskiego. Ratownicy z bazy przy ul.
Heyki wypływają tylko na ratunek - podaje "Głos Szczeciński".
27.08.2004 | aktual.: 27.08.2004 08:36
WOPR dysponuje tylko pieniędzmi zarobionymi na kursach dla ratowników. To nie wystarcza jednak na prowadzenie w pełni statutowej działalności. Dzieje się to w mieście, które w swoich granicach administracyjnych ma najwięcej akwenów wśród wszystkich miast Polski. Za ten wstyd odpowiedzialne są władze miejskie i wojewódzkie. Tylko na paliwo szczecińskiemu WOPR-owi potrzeba rocznie 160 tys. zł. Jako organizacja pozarządowa i stowarzyszenie, nie prowadzące działalności gospodarczej, pogotowie może liczyć tylko na wsparcie samorządów i sponsorów. Tymczasem samorządy w ostatnich latach zawiodły - informuje dziennik.
Ostatnie pieniądze, czyli 40 tys. zł otrzymaliśmy z Urzędu Marszałkowskiego dwa lata temu - mówi Witold Szadokierski, prezes szczecińskiego WOPR. - Z miasta od czterech lat nie dostaliśmy ani złotówki. Płacą nam tylko za zabezpieczenie imprez takich, jak np. Dni Morza. Problemy nie znikną wraz z zakończeniem lata, bo na szczecińskich wodach sezon trwa cały rok - podkreśla "Głos Szczeciński". (PAP)