Wolno źle mówić o szefie - ale tylko za jego plecami
Używanie pogardliwego, potocznego
języka, kiedy mówi się o przełożonych jest dozwolone - o ile robi
się to za ich plecami - uznał sąd w Malezji.
08.12.2006 | aktual.: 08.12.2006 16:56
Sąd pracy poinformował, że sekretarka w krajowym biurze ubezpieczeń nie naruszyła norm społecznych wysyłając z pracy e-maile do przyjaciół z plotkami o przełożonych.
Przewodniczący składu sędziowskiego Syed Ahmad Radzi powiedział, że zwolnienie z pracy za złe zachowanie pani Ratnawati Mohamed Nawawi było niesprawiedliwe. Sąd przyznał jej zaległe pensje i odszkodowanie w wysokości 66 850,80 ringgitów (14,5 tys. euro).
Nie jest jasne, czy pracodawca odwoła się od wyroku.
Sąd uznał, że gdyby pogardliwe, obraźliwe i impertynenckie określenia były bezpośrednio kierowane do jej przełożonych, pani Ratnawati dopuściłaby się złamania zasad - uznał sędzia Syed Ahmad Radzi.
Ale jeśli słów tych używała poza ich plecami - nie dopuściła się złamania zasad. Słowa te nie były bowiem przeznaczone dla uszu jej przełożonych - wyjaśnia sąd w 12-stronicowym uzasadnieniu wyroku.
Syed Ahmad Radzi zauważył, że na panią Ratnawati nie było żadnych skarg, a jej zachowanie wyszło na jaw dopiero w rezultacie dochodzenia w sprawie wycieku danych z firmy, z czym sekretarka nie miała nic wspólnego.
Sędzia uznał, że słowa, jakich używała w mailach były czymś w rodzaju plotek i przeznaczone były do wiadomości jej bliskich przyjaciół, a nie osób, którymi je opisywała.
"To takie zwyczajne i naturalne, że personel plotkuje o wyższych rangą od siebie. Może się to zdarzyć zawsze i wszędzie przy kawie, herbacie czy przy posiłku i tak było w przypadku e-maili w tej sprawie" - czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Syed Ahmad Radzi powiedział, że firma nie jest jednak zobowiązana do przyjęcia z powrotem pani Ratnawati do pracy, ponieważ doszło do zerwania zaufania pomiędzy nią a pracodawcą.