Wojsko wyrzuca na bruk eksżony zawodowych żołnierzy
Anna Kośka ze Skierniewic to jedna z setek żon żołnierzy zawodowych, którym po rozwodzie grozi eksmisja z mieszkania służbowego.
13.11.2009 | aktual.: 13.11.2009 08:07
Nieważne, że nie ma dokąd pójść, nieważne, że ma dzieci. - Gdy mój mąż miał otrzymać większe mieszkanie, to byliśmy brani pod uwagę jako rodzina - mówi rozżalona kobieta. - Po rozwodzie jesteśmy już tylko "pochodnymi" i do lokalu nie mamy żadnych praw. A przecież nie zniknęliśmy!
Historia Anny Kośki: ślub z zawodowym żołnierzem, przydział mieszkania z Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, narodziny dzieci. Po urodzeniu drugiego dziecka mąż mógł się starać o większe mieszkanie i je otrzymał. Takie lokale żołnierze mogą wykupić z 95-proc. bonifikatą, a potem sprzedać po rynkowej cenie. Gdyby rodzina żyła zgodnie, mógłby to być dobry małżeński biznes. Ale życie różnie się układa i bywa, że między małżonkami zaczyna się psuć. Tak było w przypadku Kośków.
- Mąż najpierw ustanowił rozdzielność majątkową, a następnie wykupił mieszkanie od agencji, która mnie nawet o tym nie poinformowała - mówi pani Anna. - Potem wymienił zamki w drzwiach i nie wpuścił nas do domu. Sąd przyznał mi prawo pobytu w mieszkaniu, ale w międzyczasie mąż przekazał w formie darowizny mieszkanie siostrze. No i postanowienie sądu stało się nieaktualne, bo dom miał już innego właściciela. Wkrótce zostałam wymeldowana.
Pani Anna z dziećmi musiała się wynieść. Zabrała dzieci i zamieszkała kątem u rodziny pod Skierniewicami. - Zarabiam za mało, żeby wziąć kredyt na mieszkanie - mówi.
W podobnej sytuacji jest Henryka Jach. Po rozwodzie jej były mąż wykupił zajmowane przez nich mieszkanie. Pani Henryka z dwójką dzieci dalej zajmowała lokum - do czasu, gdy mąż założył sprawę o eksmisję i ją wygrał. - Cierpnę na sam dźwięk kroków na schodach - płacze kobieta. - Wciąż mi się wydaje, że to komornik.
Na razie Henryka Jach nie wyprowadziła się, bo nie ma dokąd. Były mąż uznał zatem, że eksżona bezprawnie zajmuje jego mieszkanie i kazał jej zapłacić ponad 10 tys. zł za rzekomy wynajem mieszkania. Sprawa toczy się w sądzie.
Kobiety mają żal nie tylko do swoich mężów, ale i do Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Obie od lat pracują w administracji wojskowej i uważały, że WAM może potraktować je priorytetowo. Tak się nie stało. Wojsko powołuje się na znowelizowaną w 2004 r. ustawę. - Ustawa o zakwaterowaniu Sił Zbrojnych RP nie przewidują możliwości rozkwaterowania byłych małżonków - mówi Kazimierz Grzyb, dyrektor oddziału regionalnego WAM Mazowsze w Warszawie. Stara ustawa taką możliwość dopuszczała. Żony wojskowych czuły się bezpieczne.
Ministerstwo Obrony Narodowej zostało wręcz zasypywane lawiną skarg od byłych żon wojskowych, teraz opracowuje projekt zmian w ustawie. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, w przypadku rozwodu żołnierzowi będzie nadal przysługiwało mieszkanie, ale były małżonek otrzyma prawo zawarcia umowy najmu lokalu mieszkalnego z zasobów WAM. - Ale to jedynie propozycja, która podlegać będzie dalszemu opracowaniu w toku prac parlamentu- usłyszeliśmy w biurze rzecznika prasowego MON.
Nie wiadomo, kiedy nowela zostanie uchwalona i czy obejmie kobiety, które z domów zostały wyrzucone od 2004 r. W całym kraju setki kobiet - byłych żon wojskowych - przechodzi teraz gehennę procedur eksmisyjnych, kłótni z byłym partnerem, wydaje tysiące złotych na adwokatów, byle tylko nie znaleźć się z dziećmi na bruku. W Łódzkiem takich spraw jest kilkadziesiąt. Tak oto bubel prawny stał się sprawcą dramatu setek rodzin w Polsce.