Wojsko wyciągało ministrów z windy
Sześciu irlandzkich ministrów, a więc blisko połowa liczącego 14 członków rządu Irlandii, utknęło w zaciętej windzie i na pomoc musiało wzywać wojsko.
Minister spraw zagranicznych Dermot Ahern, który wraz z pięcioma innymi kolegami z pracy spędził w windzie w budynku rządu około 30 minut, mówił w środę, że z początku zabijano czas opowiadając sobie różne dowcipy. Później jednak atmosfera zgęstniała - zauważył.
W pomieszczeniu dosłownie dało się tylko stać. Szczerze mówiąc, nie można było się ruszyć - powiedział Ahern rozgłośni RTE.
Po około 20 minutach przestało być przyjemnie, a zrobiło się całkiem gorąco - relacjonował szef irlandzkiej dyplomacji wspólny przedłużony pobyt w windzie w towarzystwie ministrów finansów, zdrowia, edukacji, rolnictwa i komunikacji. Próby wezwania pomocy dzwonkiem alarmowym okazały się bezskuteczne.
Ktoś z nas wpadł na pomysł, żeby zadzwonić do (ministra obrony) Williego O'Dea i zdecydowaliśmy, że w takiej sytuacji możemy wezwać wojsko - dodał Ahern. Później okazało się, że nie był to pierwszy przypadek ugrzęźnięcia w windzie w liczącej 100 lat siedzibie rządu Irlandii.
Irlandzka prasa żartowała, że gdyby opozycja zaplanowała w tym czasie ważne głosowanie w parlamencie, rząd by je przegrał.