Wojna w gminie Błaszki trwa już rok. Proboszcz buntuje wiernych, burmistrz każe płacić
Wojna w gminie Błaszki trwa już niemal rok. Burmistrz wytacza urzędnicze działa, a proboszcz parafii w Gruszczycach z ambony buntuje wiernych. Lista grzechów jest długa, a wszystko zaczęło się wiele lat temu od kradzieży wody z miejskiego wodociągu. Urzędnicy wystawili rachunek, proboszcz płacić nie chciał.
Kradzież wody wyszła przez przypadek. Przy okazji budowy wykryto na terenie parafialnego cmentarza w Gruszczycach nielegalne podłączenie do wodociągu. Urzędnicy szybko ustalili, że przyłącze wykonano wiele lat temu, ale dług musiał uregulować obecny proboszcz parafii św. Stanisława Biskupa. Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Błaszkach wystawił fakturę za zużycie wody na kwotę 7 094,91 zł.
Ksiądz Przemysław Wierzbicki nie chciał jednak płacić i z ambony wzywał wiernych, by nie głosowali więcej na obecnego burmistrza. – Jestem katolikiem, ale też burmistrzem i potraktowałem proboszcza jak każdego innego mieszkańca gminy. Parafia ma przecież przychody z opłat, jakie wierni wnoszą za pogrzeby, śluby. Sama msza w intencji zmarłego to ok. 50 zł. Jak proboszcz jadł obiad z biskupem i nie miał z czego zapłacić, to sam dałem mu 500 zł – mówi Wirtualnej Polsce Karol Rajewski, burmistrz gminy Błaszki.
Proboszcz z pieniędzy parafii nie chciał jednak pokryć długu za wodę i zorganizowano zbiórkę wśród parafian. Wtedy urzędnicy wykryli jednak kolejną nieprawidłowość i naliczyli proboszczowi kolejną opłatę. Okazało się, że przy cmentarzu powstało nielegalne wysypisko śmieci. Sprawą zajęła się policja. Na jaw wyszło m.in., że ks. Wierzbicki zadeklarował i płacił za jeden pomnik na odpady, a ustawił ich kilka
- Proboszcz został wezwany do złożenia nowej deklaracji, w której należy podać faktyczne zapotrzebowanie na pojemniki, od czego uzależniona jest opłata za odpady. Odmówił złożenia deklaracji i poinformował, że boks ustawiony na cmentarzu służy jako kompostownik na odpady biologiczne. Urzędnicy sprawdzili pojemnik i znaleźli tam wiązanki z tworzyw sztucznych, folie, plastikowe doniczki i znicze, które z całą pewnością nie ulegają biodegradacji – mówi burmistrz.
Urzędnicy wyliczyli, że proboszcz musi zapłacić niemal 12 tys. zł za odpady, które nie mieściły się w opłacanym pojemniku. Część z nich została "zutylizowana", gdy płonął kontener. Proboszcz parafii w Gruszczycach nie chciał komentować wojny z burmistrzem. – Dziękuję – odparł, gdy chcieliśmy z nim porozmawiać.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl