Wojna o biografię Mistrza - nie będzie "cenzury"
Alicja Kapuścińska chce sądowego zakazu rozpowszechniania książki "Kapuściński non-fiction". Autor - Artur Domosławski - określa to działanie jako "cenzurę prewencyjną", a wydawca - Świat Książki - zapewnia, że 3 marca biografia autora "Hebanu" trafi do księgarń.
"Rzeczpospolita" we wtorek 16 lutego podała, że Alicja Kapuścińska złożyła w sądzie pozew z wnioskiem o tzw. zabezpieczenie powództwa, czyli sądowy zakaz rozpowszechniania książki "Kapuściński non-fiction" Artura Domosławskiego. Autor o całej sprawie dowiedział się z gazet, podobnie jak wydawca - Świat Książki. Żaden z nich nie otrzymał jeszcze formalnego pisma z sądu. Alicja Kapuścińska odmówiła w środę komentarza, uzasadniając to swą umową z prawnikami.
W Sądzie Okręgowym w Warszawie - gdzie złożono pozew przeciw Domosławskiemu i wydawnictwu - 22 stycznia sąd nie uwzględnił wniosku o zabezpieczenie powództwa. 8 lutego wniosek został ponowiony. Na razie nie wyznaczono terminu jego rozpoznania. Sam pozew zarzuca autorowi biografii Kapuścińskiego naruszenie dóbr osobistych wdowy po twórcy - dobrami tymi jest prawo do dobrej pamięci po zmarłym. Sprawa jest na bardzo wstępnym etapie - sąd nie zbadał jeszcze pozwu pod względem formalnym, co dzieje się jeszcze zanim powództwo otrzymują pozwani. Nie wiadomo, czy i kiedy proces będzie mógł ruszyć.
Artur Domosławski określił próbę zablokowania rozpowszechniania jego książki jako "cenzurę prewencyjną". - Rozumiem, że w książce są fragmenty, które mogą pani Alicji Kapuścińskiej sprawić przykrość, nie było to jednak moim zamiarem. Wydaje mi się, że nie da się napisać prawdziwej biografii jakiegokolwiek człowieka i zarazem nie sprawić nikomu przykrości i zadowolić wszystkich. Życie jest zawsze bardzo złożone, tym bardziej w tak skomplikowanych czasach, w jakich żył Ryszard Kapuściński. Wielkość człowieka czasem lepiej widać na tle codziennej krzątaniny, słabości, a nawet czasem jego upadków - powiedział Domosławski.
- Nie sądzę, żeby walka z książką za pomocą cenzury prewencyjnej była właściwą odpowiedzią. Jest to tym bardziej smutne, że pisałem o Ryszardzie z wielką życzliwością i sympatią, starałem się pokazać jego świat, motywy decyzji, jakie podejmował, okoliczności, w jakich dokonywał trudnych nieraz wyborów. Uważam też, że potrzebujemy szczerych rozmów o naszych wielkich, naszych mitach. Moim zdaniem sąd nie jest właściwym miejscem do prowadzenia takich rozmów - powiedział Domosławski.
Autor "Kapuściński non-fiction" ubolewa na swoim blogu, że "powodem zainteresowania nie jest w tej chwili treść książki, lecz niezrozumiała próba walki z nią za pomocą cenzury prewencyjnej. "Sądzę, że kampania przeciwko książce szkodzi przede wszystkim pamięci Kapuścińskiego, bo za chwilę nikogo już nie będzie interesowała złożona, wielowątkowa i zniuansowana opowieść o wybitnym reporterze, oryginalnym pisarzu, wielowymiarowym człowieku w trudnych czasach i kilku epokach, o niełatwych wyborach, dylematach, wzlotach i upadkach, lecz wyrwane z kontekstu "sensacje": a co tam zmyślił? a może się sprzedał? a bardzo romansował? No bo skoro próbuje się nie dopuścić do publikacji, to znaczy, że strasznie dużo strasznych i zarazem kompromitujących tajemnic skrywa biografia mistrza..." - pisze Domosławski.
Paweł Szwed, redaktor naczelny Świata Książki deklaruje, że w marcu biografia autora "Hebanu" znajdzie się na półkach księgarń. - Nie dostaliśmy żadnego dokumentu z sądu, o pozwie pani Kapuścińskiej dowiedziałem się z gazet. Nie mamy pojęcia co ten dokument zawiera. Z pełną odpowiedzialnością mogę jednak powiedzieć, że 3 marca książka będzie miała oficjalną premierę - powiedział Szwed.
Książkę "Kapuściński non-fiction" odrzuciło wcześniej krakowskie wydawnictwo Znak. - Nie opublikowałem tej książki, bo chciałem być w zgodzie ze swym sumieniem - powiedział Jerzy Illg. - Rysiek był moim przyjacielem, nie mógłbym spojrzeć mu w oczy, gdybym wydał taką książkę. Nie chcę się szerzej wypowiadać na ten temat, bo nie zamierzam uczestniczyć we wrzawie medialnej, która przyczynia się do promocji książki Artura Domosławskiego - powiedział Illg. Dodał również, że wbrew temu, co napisała "Rzeczpospolita" powodem jego decyzji nie były rozdziały związane z kwerendą, jaką Domosławski przeprowadził w archiwach IPN. - Akurat te rozdziały wydają mi się dość rzetelnie opracowane - ocenił Illg.