"Wojna iracka była 'kolonialna' i o ropę"
Amerykańska inwazja na Irak była wojną
kolonialną, a pewne koła w Stanach Zjednoczonych uznały ją za
sposób przejęcia kontroli nad iracką ropą naftową - powiedział
wysoki rangą dyplomata saudyjski cytowany w numerze irlandzkiego dziennika "Irish Independent".
Książę Turki al-Fajsal, ambasador Arabii Saudyjskiej w Wielkiej Brytanii i Irlandii, oświadczył, że oficjalne amerykańskie cele wojny w Iraku zasłaniały bardziej cyniczną rzeczywistość.
"Bez względu na to, jak szczytne były cele USA w tej wojnie, w końcowej analizie była to wojna kolonialna bardzo podobna do wojen prowadzonych przez dawne mocarstwa kolonialne w czasach, gdy postanowiły podbić resztę świata" - powiedział książę Turki.
Saudyjczyk przypomniał, że rok temu, po obaleniu Saddama Husajna, źródła w Kongresie USA i część komentatorów amerykańskich zapowiadała, iż "w ciągu roku lub dwóch lat Irak będzie wydobywał tyle ropy, że koszty wojny się zwrócą".
Według ambasadora, świadczy to, że pewne koła w USA "rozumowały kategoriami pozyskania zasobów naturalnych Iraku dla Ameryki".
Zapowiedzi Amerykanów, że zaprowadzą w Iraku wolność i demokrację, "wciąż pozostają tylko celami" - powiedział saudyjski dyplomata.
Krytycy Arabii Saudyjskiej, kolebki islamu i rodzinnego kraju Osamy bin Ladena oraz większości uczestników ataku na USA z 11 września 2001 roku, oskarżają ją o pobłażanie ekstremizmowi religijnemu.
Książę Turki powiedział, że kierowana przez bin Ladena terrorystyczna siatka Al-Kaidy "jest nie tyle organizacją, co kultem z własnym przywódcą i filozofią". Wyraził żal, że w trakcie operacji afgańskiej nie udało się schwytać bin Ladena, bo "postawienie go przed sądem bardzo by się przyczyniło do rozwiania choćby części otaczającej go aury tajemniczości".