Wojewoda świętokrzyski i szef sejmiku ręczą za Radka Falisza
Wojewoda świętokrzyski Włodzimierz Wójcik i przewodniczący sejmiku Stefan Pastuszka wystąpili do prezesa Sądu Rejonowego w Kielcach z wnioskiem o uwolnienie tymczasowo aresztowanego Radosława Falisza w związku z ich osobistym poręczeniem - poinformowała rzeczniczka wojewody Beata Ryń.
21-letni Radosław Falisz, mieszkaniec Wesołej pod Krakowem, od początku lipca przebywa w kieleckim areszcie z groźnymi przestępcami. Falisz pokazał konduktorowi PKP, jako własny dowód tożsamości, legitymację szkolną młodszego brata, do której wkleił swoje zdjęcie. Potem młodzieniec nie stawił się do sądu w tej sprawie i trafił "za kratki".
Zdaniem wojewody świętokrzyskiego, decyzja kieleckiej Temidy "nie przysparza chwały regionowi". "Nie chcę oceniać postanowienia sądu, jednak wydaje mi się, że ktoś lekko przesadził" - powiedział Wójcik w Radiu Kielce. Uzasadniając motyw wspólnego z przewodniczącym sejmiku poręczenia za Falisza dodał: "Młody człowiek popełnił jakieś wykroczenie - mamy tego świadomość. Chcemy jednak mu dać szansę i pomóc mu. Gdy wrócę z Ukrainy, spotkam się z nim" - zapowiedział.
W ocenie wiceministra sprawiedliwości Tadeusza Wołka, pod względem formalnym sąd nie popełnił błędu, jednak "nastąpiło tu zderzenie tzw. przesłanek formalnych z błahością występku, młodym wiekiem i niekaralnością sprawcy". Rozważenie tych dwóch aspektów leży - w opinii wiceministra - w sferze niezawisłości sędziego.
Wołek wyjaśnił, że sąd nie mógł sprawy rozpoznać w trybie uproszczonym, bo fałszerstwo do 1 lipca nie podlegało temu trybowi. "Teraz by podlegało, ale oskarżony jest już pozbawiony wolności, więc też nie można zastosować trybu uproszczonego. A chłopak został aresztowany dopiero teraz, bo policja po upływie pół roku wykonała sądowy nakaz aresztowania" - podkreślił.
Jak informowała środowa "Gazeta Wyborcza", która od dwóch dni zajmuje się sprawą Radka, jego historia wzruszyła wiele osób. M.in. 64-letnia emerytka z Wrocławia zaoferowała matce aresztowanego młodzieńca połowę swej emerytury, by odwiedziła syna w areszcie, ewentualnie znalazła mu obrońcę. "Łamanie życia tak młodym ludziom jest niedopuszczalne" - oceniła kobieta.