Wojciechowski: blokowanie ustaw to nie jest metoda
Niegłosowanie jako stała metoda blokowania ustaw to nie jest dobry pomysł, to wystawiałoby Sejmowi złe świadectwo, opinia publiczna by tego nie zrozumiała, to byłoby odbierane jako uchylanie się posłów od pracy - komentuje plany opozycji w Salonie Politycznym Trójki wicemarszałek Sejmu Janusz Wojciechowski
08.07.2003 | aktual.: 08.07.2003 11:13
Jolanta Pieńkowska:Szef klubu PiS Ludwik Dorn mówił dzisiaj w Sygnałach Dnia, że PiS chce dzisiaj zaproponować powołania sieci społecznych komitetów, żądających dymisji premiera Leszka Millera, czy podoba się panu taki pomysł, czy nie?
Janusz Wojciechowski: Jest to pomysł, który jest wyrazem takiej bezradności po ostatnich głosowaniach w Sejmie, to znaczy okazuje się, że w Sejmie nie ma takiej większości, która byłaby w stanie dokonać zmiany premiera, premier się umocnił, więc jest to jakiś rodzaj inicjatywy społecznej, nie wiem dokładnie na czym miałaby polegać działalność tych komitetów i jak to sobie wyobrażają...
Jolanta Pieńkowska:Patrzy pan na ten pomysł życzliwie, czy raczej wątpliwie?
Janusz Wojciechowski: Raczej wątpliwie.
Jolanta Pieńkowska:A ma sens, o tym też wczoraj mówił Jarosław Kaczyński, orędzie prezydenta do parlamentu z żądaniem odejścia premiera?
Janusz Wojciechowski: Nie sądzę, żeby coś takiego się stało, bo prezydent chyba jest realistą i wie, że takie orędzie byłoby nieskuteczne.
Jolanta Pieńkowska:A jak PSL przyjmuje pomysł LPR, by blokować w Sejmie projekty nowych ustaw, zgłaszanych przez rząd i SLD?
Janusz Wojciechowski: To nie jest dobry pomysł, my co prawda proponowaliśmy takie zachowanie wtedy, kiedy było wotum zaufania, żeby po prostu nie brać udziału w głosowaniu, ale to dlatego że to głosowanie w sprawie wotum zaufania było ewidentną rozgrywką polityczną ze strony premiera, złą rozgrywką, bo zamiast dążyć do porozumienia, premier wybrał drogę konfrontacji z opozycją, my mieliśmy pomysł, żeby nie brać w tej konfrontacji udziału i wtedy miało sens takie zachowanie, ale niegłosowanie jako stała metoda blokowania ustaw to nie jest dobry pomysł i to wystawiałoby Sejmowi złe świadectwo, opinia publiczna by tego nie zrozumiała, to byłoby odbierane jako uchylanie się posłów od pracy, dlatego ten pomysł nie uważam, żeby był dobry.
Jolanta Pieńkowska:A jakim pomysłem jest to, o czym mówił wczoraj minister Kurczuk, to znaczy rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego?
Janusz Wojciechowski: To jest propozycja kontrowersyjna, ja rozumiem skąd to się bierze, takie przekonanie, że prokuratura jest upolityczniona, natomiast są argumenty merytoryczne za tym, żeby prokuratura była podporządkowana rządowi. W tych sprawach politycznych może to wychodzi źle, ale...
Jolanta Pieńkowska:Jak widać wychodzi bardzo źle.
Janusz Wojciechowski: Ale tych spraw jest, to jest ułamek procenta tego czym zajmuje się prokuratura. Pamiętajmy, że rząd jest rozliczany za stan bezpieczeństwa w państwie, jaka jest przestępczość i rząd poprzez prokuraturę przekazuje te sygnały społeczne na sądy, bo mamy niezależne sądy, jak do tego dodamy niezależną prokuraturę to wszystko to razem stanie się również niezależne od opinii społecznej w Polsce. A opinia społeczna, naród, po to wybiera parlament a parlament powołuje rząd, żeby w sprawach bezpieczeństwa też te sygnały płynęły do sądów. Czyli to jest tak, że prokuratura w rękach rządu jest elementem kształtowania się polityki karnej w państwie i to była ta merytoryczna podstawa, dla której kiedyś połączono urząd prokuratora generalnego z ministrem sprawiedliwości. To byłoby trochę wylanie dziecka z kąpielą. Na pewno trzeba by zmienić trochę działanie prokuratury, żeby nie było tych podejrzeń w sprawach politycznych, może trzeba wyodrębnić jakiś zespół prokuratorów, który byłby wyraźnie
traktowany jako niezależny i który by prowadził te sprawy z politycznym wątkiem. Natomiast ja bym przestrzegał przed takim pochopnym myśleniem, że oto zrobimy niezależną prokuraturę i wszystko będzie w porządku. To jest zbyt uproszczone myślenie.