Wodny Raj, wodny bubel
Wybudowany ogromnym kosztem kompleks basenowy „Wodny Raj”, oddany do użytku w lipcu na łódzkim Teofilowie, czeka wiosną ... poważny remont. Z powodu zacieków na ścianach i więźbie dachowej trzeba zerwać część dachu. W pobliżu zjeżdżalni woda leci na głowę i nie jest to bynajmniej kolejna wodna atrakcja.
– W przestrzeń pomiędzy dachem i sufitem budynku przedostaje się para wodna z basenu – mówi Marek Jakubowski, dyrektor MOSiR, któremu podlega park wodny. – W mroźne dni, na skutek różnicy temperatur, skrapla się i spływa po ścianach.
Pierwsze niedoróbki – osuwanie się ziemi na skarpach i kostki brukowej wokół pływalni, zapadanie się studzienek na basenie – wyszły na jaw już podczas oddania „Wodnego Raju” do użytku. – To były drobne usterki – broni się Paweł Machnicki, dyrektor techniczny spółki „Skanska”, wykonawcy obiektu.
W wykazie sporządzonym pod koniec pierwszego miesiąca użytkowania znalazło się osiemnaście punktów, z których siódmy został podkreślony: „Całkowita nieskuteczność wentylacji w całym budynku, a zwłaszcza w dni słoneczne i bardzo ciepłe”.
– Mamy sześcioletnie gwarancje „Skanskiej” na prace budowlane – zapewnia Szczepan Gosiński, kierownik pływalni..
Liczba usterek budzi zdziwienie. Protokoły sporządzano niemal każdego miesiąca.
W październiku aż 24 (!) uwagi dotyczyły głównie pływalni krytej (chodziło o naprawę zjeżdżalni zewnętrznej i dostosowanie wielkości boiska do siatkówki do przepisów PZPS – przesunięte na wiosnę 2004 r.). Odnotowano wówczas, że wewnątrz widać zawilgocenie dachu i dopisano: „słaba wentylacja na poddaszu”.
Nie tylko wykonawstwo, ale także projekt ma wady. W pomieszczeniach biurowych na pierwszym piętrze okno mogą otwierać osoby o dwumetrowym wzroście, niższe muszą skorzystać z krzesła lub drabiny. Amatorzy pływania mają kłopoty z rozebraniem się, bo kabiny w szatni są ciasne. Itd... (jusz)