Woda opada - wojsko stopniowo wycofuje się z akcji
Na terenach dotkniętych powodzią obserwuje się spadki poziomu wody - poinformował Rafał Bąkowski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jednocześnie uspokoił, że podczas schodzenia fali kulminacyjnej na Odrze i Wiśle do Bałtyku nie grozi nam tzw. cofka. Stopniowo z akcji wycofuje się wojsko.
- Na szczęście nie ma silnego północnego wiatru, który by wpychał tę wodę z powrotem do rzeki, zatem nie grozi nam taka sytuacja - powiedział Bąkowski. Dodał, że tego zagrożenia nie będzie przez 13 dni, kiedy fala kulminacyjna Wisły i Odry będzie schodzić do Bałtyku.
W dorzeczu Odry kulminacja fali wezbraniowej znajduje się na terenie Nowej Soli, gdzie stan alarmowy jest przekroczony o 252 centymetry. W ciągu najbliżej doby poniżej tej miejscowości prognozowane są dalsze wzrosty stanów wody. W dorzeczu Odry stany alarmowe przekroczone są obecnie na 53 stacjach wodowskazowych
Zapewnił również, że prognozowane na noc ze środy na czwartek i w czwartek w ciągu dnia opady nie powinny spowodować znaczącego wzrostu poziomu rzek.
Dodał, że w środę poziom Wisły w Warszawie wynosił 652 cm i przez ostatnią dobę spadł o 64 cm.
Szef MSWiA Jerzy Miller poinformował, że w czasie ostatniej doby wały nie zostały przerwane, a woda nigdzie nie podniosła się z powodów innych niż przechodząca fala powodziowa. Minister ponowił jednak apel o zachowanie czujności, gdyż - jak mówił - wały wciąż są nasiąknięte wodą i ich wytrzymałość jest osłabiona.
W ciągu najbliższej doby wysoki stan wody utrzymywać się będzie w zlewni Pilicy i Bzury (woj. łódzkie).
Według Instytutu, na Pilicy i jej dopływach w dalszym ciągu przekroczone będą stany alarmowe, a na Bzurze stany ostrzegawcze.
Wisła w Warszawie opadła do poziomu alarmowego
Stan Wisły w Warszawie obniżył się w południe do 650 cm, czyli do stanu alarmowego. Mimo wybić wód gruntowych w kilku miejscach oraz osunięć ziemi w Portach Praskim i Czerniakowskim, żaden z wałów przeciwpowodziowych w stolicy nie został przerwany.
Zamknięta jest także część szkół, przedszkoli i żłobków w prawobrzeżnej części miasta - w dzielnicach Wawer, Praga-Południe i Praga-Północ.
Jak powiedział PAP Grzegorz Trzeciak z zespołu prasowego stołecznej Państwowej Straży Pożarnej, obecnie w Warszawie jest bezpiecznie. Żaden z wałów przeciwpowodziowych w mieście nie został przerwany i nie przesiąka. Strażacy wciąż jednak walczą z wybijającymi wodami gruntowymi w okolicy ulic Bartyckiej i Rodzynkowej na Łuku Siekierkowskim.
Trzeciak powiedział, że strażacy na Cyplu Czerniakowskim od strony poru wycinają drzewa, by odciążyć wał przeciwpowodziowy. Z kolei w Porcie Praskim jedna z firm umacnia miejsce, gdzie osunął się fragment wału przeciwpowodziowego. Ustawiane są tam specjalistyczne grodzice (tzw. larseny - rynnowe kształtowniki, łączone brzegami, tworzące szczelną stalową ścianę).
Rzecznik strażaków podkreślił, że sytuacja w Warszawie jest już na tyle dobra, że jednostki straży pożarnej z Warszawy mogły pojechać na tereny zalane po przerwaniu wału wiślanego w Świniarach. Do Dobrzykowa i Gąbina pojechało 40 słuchaczy Szkoły Wyższej Służby Pożarniczej oraz 14 strażaków, w tym grupa ratownictwa wysokościowego. Sprzęt, który wyjechał ze stolicy to m.in. kilka wysokowydajnych pomp.
Deszcz utrudni usuwanie szkód
Jak wyjaśnił Bąkowski, Polska znajduje się w większości pod wpływem niżu znad Rosji, który spowoduje opady od 2 do 5 milimetrów na metr kwadratowy na zachodzie i południu kraju. W środkowej części kraju spaść może około 10 milimetrów. Jak wyjaśnił, będzie to jedynie utrudnieniem dla ekip usuwających szkody.
Rafał Bąkowski poinformował, że kulminacja fali powodziowej na Wiśle spływa obecnie do Bałtyku. Stan wody na Wiśle w Warszawie wynosi 652 centymetry. Oznacza to spadek o 64 centymetry. Najtrudniej jest w Tczewie, tam stan alarmowy przekroczony jest o 200 centymetrów.
Proszony o porównanie powodzi z 1997 roku i obecnej, Bąkowski odparł, że w 1997 roku "więcej wody było na Odrze, teraz - na Wiśle". Dodał, że 13 lat temu również opady były większe w dorzeczu Odry, a teraz - w dorzeczu Wisły. Zastrzegł jednak, że dokładne statystyki dopiero powstaną.
Wojsko powoli się wycofuje
Sytuacja w dorzeczach Odry i Wisły poprawia się, co pozwala na stopniowe ograniczenie zaangażowania wojska w działania przeciwpowodziowe - poinformował rzecznik Sztabu Generalnego Wojska Polskiego płk Sylwester Michalski.
W akcji uczestniczy - jak podał - ok. 3 tys. żołnierzy, 43 pływające transportery samobieżne PTS, 10 śmigłowców i ok. 220 pojazdów terenowych. We wtorek wojsko informowało, że w walkę z żywiołem zaangażowanych było blisko pięć tysięcy żołnierzy, 49 transporterów, 11 śmigłowców, i ok. 370 pojazdów.
Na wniosek wojewodów w ciągu ostatniej doby wycofano z akcji część żołnierzy z terenu województw małopolskiego, mazowieckiego i dolnośląskiego. Największe siły wojska są skoncentrowane na terenie województw: dolnośląskiego (ponad 800 żołnierzy), lubuskiego (ponad 700) i mazowieckiego (ok. 500 żołnierzy).
Wojsko informuje, że w gotowości do natychmiastowego użycia pozostaje 2,3 tys. żołnierzy dysponujących dodatkowym sprzętem. Każdego dnia w walkę z żywiołem zaangażowani są też strażacy, policjanci, skazani i strażnicy więzienni.
Dragacz uratowany
Wał przeciwpowodziowy w gminie Dragacz w woj. kujawsko-pomorskim został uratowany. Z uszkodzeniem wału między Zajączkowem a Lubieniem walczyli strażacy. Kiedy zauważyli przesiąkanie wody, zaczęli układać geowłókninę i tysiące worków z piaskiem.
Wójt gminy Dragacz ogłosił przygotowanie do ewakuacji. Jednak okazała się ona niepotrzebna. Sytuacja jest opanowana. Na miejscu strażacy ciągle doglądają wału.