Wnuczek Renaty Beger zmyślił historię o porwaniu?
Prokuratorzy i policjanci są niemal pewni:
nie było porwania wnuczka posłanki Renaty Beger - pisze "Dziennik".
31.08.2006 | aktual.: 31.08.2006 05:40
Najprawdopodobniej chłopiec bał się awantury za zbyt późny powrót do domu i wymyślił, że został uprowadzony. Śledczy z decyzją o zamknięciu dochodzenia czekają jedynie na pisemną opinię biegłego psychologa, który oceni, czy chłopiec zmyślał podczas przesłuchania - dowiedziała się gazeta.
Tydzień temu całą Polskę zmroziła wiadomość o porwaniu Sebastiana. Chłopczyk bawił się na podwórzu w rodzinnym Złotowie, gdy podjechało czarne auto. Mężczyzna wyszedł z samochodu i siłą zaciągnął do niego Sebastiana. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów auto zatrzymało się. Dziecko zostało z niego wypchnięte- mówił rzecznik poznańskiej prokuratury Mirosław Adamski.
Według nieoficjalnych informacji gazety policjanci bardzo szybko nabrali podejrzeń, czy zdarzenie w ogóle miało miejsce. Dlatego przesłuchanie w prokuraturze 9-latka odbyło się już z udziałem psychologa.
Tak nakazuje doświadczenie. Po prostu w tym wieku dzieci mają wybujałą fantazję. Nie liczą się także z konsekwencjami. Nie mają o nich pojęcia. Sporo jest takich przypadków w całym kraju - tłumaczy prokurator z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Przysłuchując się odpowiedziom dziecka, psycholog ocenił, czy są one prawdziwe. Według informatorów "Dziennika" wstępny werdykt brzmiał: zeznania są zmyślone.
Renata Beger nie wierzy, by jej wnuczek zmyślił porwanie. Wnuczek podtrzymuje tę wersję. Bo dzieci są prawdomównymi osobami. W przeciwieństwie do dorosłych. Sebastian nigdy nie miał żadnej skłonności do wybujałego fantazjowania. Dziecko jest inteligentne, bardzo dobrze się uczy. I nigdy ani syn, ani synowa nie mieli z nim żadnych problemów - mówi "Dziennikowi" posłanka. (PAP)