PolskaWłoski strajk handlowców

Włoski strajk handlowców

Ci, którzy przed świętem Bożego Ciała nie zdążyli zrobić zakupów, mogą w sklepach napotkać trudności. Na znak protestu przeciwko pracy w niedziele i święta Rada Sekcji Krajowej Pracowników Handlu NSZZ "Solidarność" organizuje strajk włoski. Ma on polegać na wykonywaniu przez handlowców wszystkich obowiązków służbowych w sposób skrajnie drobiazgowy. To w konsekwencji ma zablokować działanie placówek.

Włoski strajk handlowców
Źródło zdjęć: © AFP

07.06.2007 | aktual.: 07.06.2007 12:50

Większość super- i hipermarketów w całej Polsce pracuje jednak normalnie. Pracownicy nie przystąpili do strajku, który zapowiadała Rada Sekcji Krajowej Pracowników "Solidarności" przeciwko pracy w niedziele i święta.

Hipermarkety w Kaliszu pracują w większości normalnie. Jedynie w Tesco pracownicy zdecydowali się na strajk włoski. Jak powiedziała jedna z kasjerek, odstąpiono jednak od ręcznego nabijania kodów, bo byłoby to zbyt uciążliwe dla pracowników. W sklepach do południa nie było zbyt wielu klientów.

Na Podkarpaciu praktycznie nie ma protestu w placówkach handlowych. W Rzeszowie strajk popierają związkowcy z Tesco oraz Społem, jednak czynnie nie biorą w nim udziału. Związkowcy z Tesco tłumaczą, że za późno dowiedzieli się o proteście i nie zdążyli poinformować pracodawcy. Jak informuje szefowa "Solidarności" Społem w Rzeszowie, związkowcy porozumieli się z dyrekcją i tylko kilka wyznaczonych placówek pełniłi dziś dyżury. Są one krótsze niż w niedziele i święta.

W poznańskich i podpoznańskich marketach nie ma strajku włoskiego. Część sklepów nie pracuje w ogóle. Zamknięte są supermarkety sieci Biedronka i Auchan. W sklepach Carrefour, Real i Lidl "Solidarność" nie ma swojej organizacji. W Tesco związkowcy nie zdążyli przygotować protestu. Popieramy go, ale za późno dowiedzieliśmy się o planowanej akcji - powiedziała Radiu Merkury Anna Wegner z Solidarności w Tesco w Poznaniu. Z podobnych powodów nie będzie protestu w markecie Intermarche.

"Solidarność" od wielu lat domaga się wprowadzenia całkowitego zakazu handlu w niedziele i święta. Jeżeli dzisiejsza akcja nie przyniesie efektów, związek zapowiada zaostrzenie protestu.

Przewodniczący Solidarności Pracowników Handlu Alfred Bujara wyjaśnia, że "Solidarność" od wielu lat bezskutecznie domaga się całkowitego zakazu handlu w niedziele i święta. Podkreśla, że pracownicy z tej branży czują się wykorzystywani i traktowani jak obywatele drugiej kategorii. "Solidarność" chce poprzez strajk włoski w Boże Ciało zwrócić uwagę na sytuację pracowników, którzy zamiast świętować, muszą iść do pracy.

Zdaniem Małgorzaty Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan organizowanie strajku jest kiepskim pomysłem. Taki protest będzie bowiem uciążliwy nie tylko dla samych klientów. Przesadnie dokładne i powolne obsługiwanie kupujących poprzez, na przykład ręczne wystukiwanie kodów zamiast stosowania czytnika, będzie - w opinii Krzysztoszek - męczące przede wszystkim dla pracowników, a klienci jakoś to przeżyją. Kupujący mogą natomiast zniechęcić się do robienia zakupów w danym sklepie i przez to narazić pracowników handlu na brak pracy. Krzysztoszek podkreśla, że mniejsza liczba klientów oznacza mniejsze potrzeby kadrowe.

Także prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, Bogdan Wyżnikiewicz, uważa, że strajk może zaszkodzić samym pracownikom. Ostrzega, że całkowity zakaz handlu w niedziele i święta oznaczałby wzrost bezrobocia. W jego opinii zamiast protestu potrzebny jest kompromis. Wyjaśnia, że chodzi o to, by zakazać handlu w najważniejsze święta, takie jak Boże Narodzenie, Wielkanoc czy Boże Ciało, a utrzymać w niedzielę.

Bogdan Wyżnikiewicz wyraził przekonanie, że choć po dzisiejszym strajku handlowcy zapewne odnotują straty, to zdołają zrekompensować je w krótkim czasie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)