Włoski dramat: bezrobocie rośnie drastycznie
We Włoszech bezrobotni poszukują nowego zatrudnienia przynajmniej 15 miesięcy - czyli dwa razy dłużej niż w Polsce. Dramatycznie rośnie także bezrobocie wśród imigrantów. Z powodu kryzysu straciło pracę już blisko 300 tys. obcokrajowców. Nie korzystają oni jednak z włoskich pośredniaków, bo te źle funkcjonują. Szukają pracy tradycyjnie: przez znajomości i przyjaciół.
19.11.2012 | aktual.: 19.11.2012 16:06
Bezrobocie wśród młodych Włochów przekroczyło 30 procent. - Młodzi Włosi są choosy (grymaśni) - powiedziała minister pracy Elsa Fornero, używając angielszczyzny, sugerując jakoby powodem bezrobocia był kapryśny charakter włoskich maminsynków, a nie faktyczne załamanie się rynku pracy oraz całkowity brak pomysłów rządu Mario Montiego na to, jak temu zaradzić. Gafa popełniona przez minister Fornero wywołała oburzenie.
Włoskie pośredniaki nie pomagają
Już blisko połowa włoskiego młodego pokolenia nie ma stałego zatrudnienia i może, co najwyżej liczyć na umowy śmieciowe, które w tym kraju mają wdzięczne nazwy "lavoro a chiamata" (praca na wezwanie), "contratto determinato" (umowa czasowo określona), "contratto a progetto" (umowa na projekt). Większość tego typu umów śmieciowych zastępuje stałe umowy o pracę. "Na projekt" pracuje się już nie tylko w call center, ale także w barze czy w sklepie. Prywatne pośredniaki zwane "agenzie interinali" nie mają żadnej pracy do zaoferowania lub są zamknięte... w godzinach pracy. Zdarza się też, że obiecują rozmowy kwalifikacyjne, a potem same plajtują.
Znalezienie zatrudnienia we Włoszech jest bardzo trudne. Biura pośrednictwa pracy funkcjonują w tym kraju bardzo źle. Według statystyk tylko 3,7 proc. osób znajduje nowe zajęcie poprzez pośredniaki. W Wielkiej Brytanii 7,7 proc. bezrobotnych znajduje pracę w pośredniaku a w Niemczech 13 procent. Niemieckie pośredniaki zatrudniają aż 75 tys. pracowników, z których każdy zajmuje się maksymalnie 50 bezrobotnymi. We włoskich pośredniakach za biurkiem siedzi zaledwie 10 tys. ludzi i każdy z nich ma pomóc znaleźć pracę ponad 300 osobom.
Tylko w Hiszpanii jest gorzej
Jak wynika z badań agencji GiGroup - zanim włoscy bezrobotni znajdą nową pracę upływa średnio 15 miesięcy. Znalezienie po zwolnieniu kolejnego zatrudnienia zajmuje im dwa razy więcej czasu niż bezrobotnym w Niemczech, Wielkiej Brytanii, a nawet w Polsce - w krajach, w których pracy szuka się najwyżej 8 miesięcy. Tylko Hiszpanie pod tym względem mają jeszcze gorsze wyniki - 16 miesięcy, podczas gdy średnia europejska w dobie kryzysu wynosi 11 miesięcy.
W słonecznej Italii jeden na trzech młodych Włochów jest bez pracy i często decyduje się na emigrację, by w Berlinie czy Londynie szukać widoków na przyszłość. Ogólne bezrobocie w tym kraju przekracza już 10 proc. Do armii ludzi bezrobotnych dołączyli także ci, którzy z powodu podwyższenia wieku emerytalnego znaleźli się bez pensji i bez emerytury, a jest ich ponad 120 tysięcy oraz ci, którzy ze względu na kryzys różnych sektorów produkcyjnych zostali odesłani na czasowe bezrobocie. Bezrobocie rośnie także wśród imigrantów
W tej dramatycznej sytuacji można odnieść wrażenie, że z wokandy zniknął prawie temat imigracji. Ostatnio mówi się bardzo mało o tym, że to ręce obcokrajowców napędzają włoską gospodarkę, że wykonują oni prace, którymi gardzą Włosi. Sporadycznie wspomina się o bezrobociu, które wśród zagranicznej taniej siły roboczej rośnie w sposób dramatyczny. Z mediów zniknął nawet popularny temat przestępczości imigrantów.
Jak wynika z raportu przygotowanego przez Fundację Leone Moressa w ostatnich dwóch latach pracę we Włoszech straciło 28,6 proc. imigrantów. Więcej zwolnień zagranicznych pracowników miało miejsce w uprzemysłowionej północnej części kraju (aż 30,4 proc.) niż na biedniejszym południu (23,5 proc.), gdzie obcokrajowcy są zatrudniani raczej w prywatnych domach i gospodarstwach rolnych niż w fabrykach. Obecnie we Włoszech jest blisko 300 tys. imigrantów, którzy stracili pracę w wyniku kryzysu - co stanowi 12,6 proc. wszystkich bezrobotnych. Są to, jednak tylko oficjalne dane statystyczne, a więc najprawdopodobniej zaniżone.
Taki wzrost bezrobocia ludności napływowej stawia ten kraj w obliczu nowego problemu - ci obcokrajowcy spoza Unii Europejskiej, którzy utracili pracę staną się wkrótce imigrantami nielegalnymi, gdyż ich pozwolenie na pobyt ww Włoszech jest związane z zatrudnieniem. To wystawi na ciężką próbę włoską politykę migracyjną, która przewiduje przyjęcie rocznie 100 tys. nowych imigrantów.
Jak pracy szukają imigranci?
Z raportu Fundacji Leone Moressa można dowiedzieć się też, jaka jest charakterystyka imigrantów poszukujących pracy. Obcokrajowcy chcą przede wszystkim uzyskać możliwie jak najbardziej stabilne zatrudnienie - oczywiście najchętniej stałe, regulowane przez umowę i na cały etat. W zamian, za to są gotowi zgodzić się na niższe wynagrodzenie - około 900 euro miesięcznie. Zależy im również na tym, aby praca znajdowała się najbliżej miejsca zamieszkania, aby ograniczyć koszty przejazdu.
Wiedząc, jednak o tym, że takie warunki jest coraz trudniej uzyskać, obcokrajowcy - zwłaszcza ci z Unii Europejskiej - akceptują także umowy czasowe lub "na projekt", które są umowami śmieciowymi.
W przeciwieństwie do Włochów, którzy po zwolnieniu szukają nowego zatrudnienia przez około 15 miesięcy, czas poszukiwania pracy przez imigrantów jest krótszy aż o połowę. Wiąże się to przede wszystkim z tym, że obcokrajowcy nie mogą pozwolić sobie na zbyt długie pozostawanie bez dopływu gotówki i życie z oszczędności, bez pomocy rodziny.
Kanałem, przez który imigranci najchętniej poszukują i znajdują pracę są własne znajomości. Poczta pantoflowa i układy przyjacielskie działają we Włoszech lepiej niż pośredniaki. Z tej drogi korzysta aż 85,3 proc. osób. 56,9 proc. przegląda ogłoszenia w prasie oraz w specjalistycznych portalach internetowych i wysyła aplikacje z cv. Zaledwie 28,3 proc. imigrantów rejestruje się we włoskich urzędach pracy.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz