Włoska mafia niszczy prawdziwy włoski skarb - mozzarellę
Neapolitańska prokuratura prowadzi dochodzenie pod kryptonimem "Białe złoto" w sprawie oszustw przy produkcji tradycyjnego sera mozzarella, robionego z mleka bawolic. Wiele zakładów należy do mafiosów, ale zapisane są one na figurantów. Dotychczasowy bilans śledztwa to 114 podejrzanych, 39 aresztowanych, 34 skonfiskowane fabryki sera.
Coraz częściej, zamiast świeżego bawolego mleka, do włoskich serów posiadających oznaczenie DOP (europejski certyfikat jakości regionalnej), wykorzystuje się zamrożone mleko z Europy Wschodniej i Środkowej lub jego derywaty w proszku.
Czy lepiej przestać jeść włoską mozzarellę?
Karabinierzy z włoskiego NAS (specjalna komórka ds. walki z oszustwami na rynku spożywczym) odkryli, że do dużych fabryk sera przyjeżdżają w nocy cysterny z krowim mlekiem z północy Włoch, ale także z Rumunii, Łotwy, Litwy oraz Polski. Mleko to jest często zamrożone i zastępuje świeże mleko bawolic, które kosztuje średnio 1,35 euro za litr. Mleko z innych krajów, w tym z Polski jest dwa razy tańsze. Co roku miliony litrów mrożonego mleka wykorzystuje się do produkcji serów rzekomo najwyższej jakości - nie szkodzi to zdrowiu człowiek, ale produkt jest już oryginalny - to zwykłe oszustwo.
Prawdziwa mozzarella jest produkowana w środkowych i południowych Włoszech, głównie w regionie Kampania, w prowincji Caserty i Salerno, w południowym Lacjum oraz w części Apulii i Molise. Termin mozzarella pochodzi od słowa "mozzatura" - czyli od sposobu dzielenia masy serowej na mniejsze kawałki. Ten produkt mleczarski jest wykonany tylko ze świeżego mleka włoskiej rasy bawołów.
Mleko o małej zawartości tłuszczu, ustalonej w przepisach, musi być dostarczone do mleczarni w celu dalszej obróbki w ciągu 16 godzin od udoju. Krzepnięcie uzyskuje się dodając do świeżego mleka ogrzewanego do 33-36 °C naturalne enzymy pochodzące z poprzedniego przetwarzania mleka bawolego - czyli tzw. serum. Ser dojrzewa w surowicy około 5 godzin, a następnie przelewa się go do wody o temperaturze 95°C, gdzie tworzy pasy, które podlegają "mozzaturze", czyli odciąganiu w celu uzyskania mniejszych porcji. Podzielona mozzarella jest przechowywana w zimnej, solonej wodzie. Ser konfekcjonuje się zawsze w torebkach z cieczą.
Prawdziwa mozzarella przeznaczona do spożycia nosi znak określony w przepisach - DOP (Denominazione di origine protetta) czyli oznaczenie pochodzenia geograficznego produktów rolnych w Unii Europejskiej.
Coraz więcej fabryk należy do Camorry
Włoskie organy ścigania odkrywają, że coraz więcej fabryk mozzarelli jest w rękach Camorry. Wiele zakładów należy do mafiosów, ale jest zapisanych na figurantów. Do tej pory policja skonfiskowała 34 zakłady produkcyjne.
W lipcu bieżącego roku został aresztowany "król mozzarelli" Giuseppe Mandara, który pozwolił aby na rynek trafiła partia serów, w których mogły znajdować się fragmenty ceramiki niebezpieczne dla życia lub zdrowia konsumentów. Właściciel jednej z najbardziej znanych we Włoszech i za granicą marek mozzarelli - "Mandara" jest podejrzany także o stworzenie spółki, w której ukrytym wspólnikiem był rodziny La Torre z mafijnego klanu Casalesi. Włoscy karabinierzy zarekwirowali cały jego majątek w Mondragone o wartości 100 mln euro. Mandara eksportował ponad 20 tys. ton mozzarelli do USA, Japonii, Rosji i Nowej Zelandii.
Z podsłuchów policyjnych wynika, że w sierpniu 2008 roku właściciel fabryki, uprzedzony o tym, że w czasie produkcji popsuła się maszyna i potłuczone fragmenty ceramiczne wpadły do krzepnącego mleka, z którego robi się ser, zignorował całkowicie problem. Choć duże fragmenty potłuczonej części ceramicznej zostały wyłowione, producent nie przejmował się faktem, że w serze wysyłanym na eksport mogły skończyć okruchy ceramiczne, będące w stanie uszkodzić organy wewnętrzne osoby, która zje ser. Ser z dioksyną
Już w 2008 roku we Włoszech wybuchł wielki skandal dotyczący mozzarelli zawierającej dioksynę - toksyczny związek chemiczny. Badania wykazały wyższą od dozwolonej w UE wartość dioksyn w wyrobach blisko 20 proc. producentów mozzarelli z mleka bawolego w Kampanii. Początkowo Włochy bagatelizowały sprawę, ale gdy w Europie wybuchła panika, a francuskie ministerstwo rolnictwa zaleciło w swoim kraju zakaz sprzedaży tego włoskiego produktu - władze zobowiązały do prowadzenia ostrzejszych kontroli.
Problem z dioksyną, która nadawała serowi lekko niebieskawy odcień, był związany z zaleganiem w rejonie Neapolu tysięcy ton niewywożonych miesiącami śmieci oraz nielegalnym ich zakopywaniem. Według ekspertów, toksyczne związki chemiczne przedostały się do pasz oraz do wód głębinowych, a tamtędy do przewodu pokarmowego bawolic, a później do ich mleka.
Także za tym stała Camorra i jej najpotężniejszy klan Casalesi, która wykorzystywała tereny rolnicze do zakopywania odpadów toksycznych przywiezionych z północy Włoch.
Wszystko to opisał dokładnie Roberto Saviano w swojej książce "Gomorra", opowiadając o "Ziemi płomieni" - obszarze liczącym około 300 kilometrów kwadratowych i rozciągającym się pomiędzy Neapolem, Castelvolturno i Casal di Principe - gdzie na przestrzeni ostatnich lat zakopano tony odpadów toksycznych, ale także zwykłych śmieci. To największe wysypisko Europy. Tam ziemia aż cuchnie - nic więc dziwnego, że toksyny przedostają się później do upraw rolnych, do mięsa i mleka zwierząt oraz do żołądków ludzi.
Czy można nadal spokojnie jeść mozzarellę?
Problem mozzarelli, która nie odpowiada standardom europejskim, wraca ostatnio z coraz częściej. Obrońcy zdrowej żywności oraz organizacje konsumenckie biją na alarm. We Włoszech jest coraz więcej obaw, o to, że wobec tak masowych oszustw i łamania zasad produkcji mozzarelli DOP, Unia Europejska może wszcząć postępowanie dotyczące odwołania certyfikatów jakości tego sera pochodzącego z Kampanii.
Jednak nie każda mozzarella produkowana we Włoszech jest oszukana lub mafijna. W okolicach Paestum znajduje się wiele mniejszych fabryk tego przepysznego sera, w których cały proces produkcji jest ekologiczny, kontrolowany i skomputeryzowany. Bawolice jedzą zdrowe siano, pasą się nawet na łące, a komputerowe dojarki selekcjonują rygorystycznie tylko zdrowe mleko.
Białe złoto
Mozzarella jest często nazywana królową kuchni śródziemnomorskiej, ale także białym złotem lub perłami stołu, w hołdzie jakości i smakowi tego produktu żywnościowego. Włosi uwielbiający mozzarellę, nie chcą jednak rezygnować ze swojego przysmaku i coraz częściej kupują ją prosto od zaufanego producenta.
Jedzenie świeżej mozzarelli jest jak picie mleka prosto od krowy - trzeba to lubić i doceniać. W naprawdę świeżej mozzarelli wyprodukowanej tego samego dnia rano, miąższ w środku jest elastyczny i porowaty - jedząc ją ma się wrażenie, jakby żuło się gumę i czuje się ostry, charakterystyczny smak serum mlekowego i pleśni. Nie wszystkim może smakować, zwłaszcza tym przyzwyczajonym do produktów przemysłowych kupowanych w marketach, które są wszystkim, ale na pewno nie mozzarellą...
Z Rzymu dla polonia.wp.pl Agnieszka Zakrzewicz