Włosi alarmują przed upałami
Po tragicznych doświadczeniach ubiegłego
roku, ogłoszeniem "stanu alarmowego" od Bolonii po Turyn
zareagowały obrona cywilna i władze sanitarne Italii na
falę upałów, która nawiedziła środkową i północno-zachodnią część
kraju.
10.06.2004 18:20
W Mediolanie słupek rtęci podniósł się do 38,5 st. C i przekroczył tym samym, o 10 st., przeciętny poziom z czerwca. W Bolonii temperatura doszła do prawie 35 st. C, a w Turynie przekroczyła 33,4 st. C.
Mieszkańcy Rzymu, gdzie temperatura przekroczyła 30 st., ruszyli po pracy na pobliskie plaże nadmorskie, które były szczelnie zapełnione aż do zmierzchu.
Władze miejskie Mediolanu urządziły plażę municypalną w centrum miasta, pokrywając placyk o powierzchni 2,5 tys. m kw. 650 tonami piasku. "Brakuje tylko morza!" - napisał "Corriere della Sera".
Włoskie dzienniki, radio i telewizja prześcigają się w udzielaniu rad, jak przetrwać upał: jedzcie lekkie posiłki, pijcie co najmniej dziesięć szklanek wody dziennie, unikajcie alkoholu i syntetycznej odzieży, używajcie klimatyzacji, unikajcie gwałtownych skoków temperatury.
Władze włoskie obliczyły, że w ubiegłym roku wskutek wielkich upałów zmarło o 7660 osób więcej, niż można było przewidywać na podstawie statystyk. W grupie najwyższego ryzyka są osoby chronicznie chore, ludzie starzy, mieszkający samotnie, w zbyt małych mieszkaniach, bez klimatyzacji i dysponujące najskromniejszymi środkami materialnymi.
Włoskie ministerstwo zdrowia zapowiedziało wydanie w przyszłym tygodniu instrukcji dla władz lokalnych dotyczących pomocy, jakiej należy udzielić w czasie upałów ludziom starym i narażonych na największe ryzyko. Władze włoskie najbardziej obawiają się awarii sieci elektrycznych, które grożą, gdy pracują naraz wszystkie urządzenia klimatyzacyjne, a lodówki i zamrażarki nastawione są na maksimum.