"Faszyzm nie był odpowiedzialny za zagładę Żydów" - powiedział Gramazio w Instytucie Pamięci Yad Vashem w Jerozolimie.
Politycy wszystkich opcji domagają się, aby byłego parlamentarzystę potępił lider postfaszystowskiego Sojuszu, wicepremier Gianfranco Fini.
Skandal, hańba, wstyd - takie słowa padają najczęściej ze strony przedstawicieli ugrupowań od lewicy po prawicę. Ich zdaniem ta oburzająca wypowiedź położy się cieniem na włoskich obchodach Dnia Pamięci o Holokauście i po raz kolejny zaprzepaści szansę na to, aby także Włosi rozliczyli się ze swoją trudną przeszłością.
Domenico Gramazio, były deputowany a także były, jak się podkreśla, bojówkarz Sojuszu Narodowego, podczas wizyty w Yad Vashem powiedział także, że "Włosi nie podzielali ustaw rasowych", które w 1938 roku wprowadził Benito Mussolini.
Wypowiedź tę potępili natychmiast deputowani Sojuszu. Oburzenie wielu środowisk oraz prasy wywołało natomiast to, że nie odciął się od niej przywódca ugrupowania, wicepremier i minister spraw zagranicznych Gianfranco Fini i to mimo licznych nacisków oraz apeli ze strony polityków lewicowej i centrowej opozycji, a także społeczności żydowskiej we Włoszech.
Sylwia Wysocka