Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa Olewnika, domaga się ponad 1,3 mln zł od policji
Ojciec uprowadzonego, a następnie zamordowanego Krzysztofa Olewnika będzie domagał się przed Sądem Okręgowym w Radomiu ponad 1,3 mln zł odszkodowania od mazowieckiej policji - poinformowała rzeczniczka sądu Joanna Kaczmarek-Kęsik.
Sprawa z powództwa Włodzimierza Olewnika przeciwko Komendzie Wojewódzkiej Policji w Radomiu wpłynęła do sądu - podała rzeczniczka. Nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy.
- Chodzi o odszkodowanie z tytułu szkody poniesionej na skutek niezgodnego z prawem działania lub zaniechania organu władzy publicznej, czyli w tym przypadku funkcjonariuszy mazowieckiej komendy policji - poinformowała rzeczniczka.
Pełnomocnik Włodzimierza Olewnika, mecenas Aleksander Horanin powiedział, że kwota roszczenia dotyczy równowartości 300 tys. euro okupu, którą w lipcu 2003 r. przekazano porywaczom.
Na żądanie sprawców uprowadzenia Krzysztofa Olewnika okup został wtedy zrzucony z jednego z mostów w Warszawie. Porywacze potwierdzili jego odebranie.
Według rodziny Olewników zabezpieczenie przekazania okupu i związane z tym dalsze czynności policji nie były należycie prowadzone. Na nienależyte zabezpieczenie miejsca przekazania okupu przez policję zwróciła też uwagę Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, która prowadzi wielowątkowe śledztwo w sprawie nieprawidłowości organów ścigania w trakcie wcześniejszych postępowań, dotyczących uprowadzenia Krzysztofa Olewnika.
- Kwota roszczenia została dokładnie wyliczona z tych 300 tys. euro, które zrzucono jako okup, przy kursie wówczas obowiązującym - wyjaśnił Horanin. Dodał, że pozew o odszkodowanie przeciwko Skarbowi Państwa i Komendzie Wojewódzkiej Policji w Radomiu złożono w lipcu z uwagi na zbliżający się termin przedawnienia tego roszczenia. - Pozew został złożony w lipcu. Sąd nadał mu bieg po tym, jak zostały uiszczone koszty wpisu sądowego. Będziemy teraz czekać na termin sprawy - powiedział.
Proces ws. Olewnika
Przed Sądem Okręgowym w Płocku toczy się obecnie inny proces ws. Olewnika, w którym oskarżonych jest dwóch policjantów; w latach 2001-2004 pracowali oni przy sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Remigiusz M. i Maciej L. są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków, co naraziło uprowadzonego na utratę życia. Obaj nie przyznają się do winy.
Według Włodzimierza Olewnika, który zeznawał w sądzie w Płocku, jego syn mógł być uwolniony, nawet krótko po porwaniu, gdyby policja rzetelnie analizowała połączenia telefoniczne i inne otrzymywane informacje, w tym wskazujące nazwiska sprawców.
Olewnik podkreślił przed sądem m.in., że policja nie udzieliła pomocy jego rodzinie przy przygotowaniu okupu dla porywaczy. - Nikt nas nie instruował, w jaki sposób przygotować okup. Sami kserowaliśmy banknoty i spisywaliśmy ich numery. Żaden z dwóch oskarżonych nie był obecny przy przygotowaniu okupu - oświadczył. Według Olewnika policja nie podjęła też czynności dotyczących sprawdzenia anonimu, który otrzymał, a którego fragment brzmiał: "nie chcę śmierci Krzyśka". - Przeraziło mnie, że z anonimem policjanci nie zrobili nic - dodał.
Remigiusza M. i Macieja L. gdańska prokuratura apelacyjna oskarżyła w grudniu 2012 r. o zaniedbania, w tym o to, że w lipcu 2003 r. w Warszawie nienależycie zabezpieczyli miejsce przekazania okupu porywaczom Krzysztofa Olewnika. Zarzuty objęte aktem oskarżenia zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat trzech i przedawniają się w sierpniu 2014 r.
Remigiusz M. to szef grupy operacyjno-dochodzeniowej z mazowieckiej komendy policji w Radomiu, która od października 2001 r. do sierpnia 2004 r. badała sprawę porwania Krzysztofa Olewnika; Maciej L. to funkcjonariusz policji z Płocka, który pracował w tej samej grupie.
Śledczy zarzucili obu funkcjonariuszom, że przedwcześnie i bezzasadnie odstąpili od obserwacji miejsca przekazania okupu, a później nie przeprowadzili natychmiastowych jego oględzin, co mogło doprowadzić do utraty śladów kryminalistycznych. Prokuratorzy postawili też policjantom zarzut, że w 2001 r. nie przesłuchali osoby mogącej pomóc sporządzić portret pamięciowy szefa grupy porywaczy - Wojciecha Franiewskiego - który kupił telefon komórkowy służący potem porywaczom do kontaktu z rodziną Olewników.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony ze swego domu w Drobinie (Mazowieckie) w nocy z 26 na 27 października 2001 r., po przyjęciu z udziałem m.in. płockich policjantów. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców okupu, został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan. Odnaleziono je w 2006 r., a w 2010 r. po ekshumacji na cmentarzu w Płocku i badaniach genetycznych ostatecznie potwierdzono tożsamość Krzysztofa Olewnika.
W sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika w październiku 2007 r. na ławie oskarżonych płockiego sądu okręgowego zasiadło w sumie 11 osób. W marcu 2008 r. sąd skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro innych oskarżonych otrzymało kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił.