Centroprawicowa koalicja rządząca Włochami nie jest zgodna co do tego, w jaki sposób stawić czoło tej fali uchodźców. Dyskusja na temat nowej ustawy imigracyjnej trwa już kilka miesięcy, a przybycie w poniedziałek grupy 928 imigrantów kurdyjskich z Iraku wzbudziło nowe polemiki.
Najprawdopodobniej w środę rząd włoski wyda dekret, umożliwiający prefektom (lokalnym szefom policji) podejmowanie w trybie pilnym decyzji w kwestiach dotyczących nielegalnych imigrantów. Prefekci będą mogli np. zarekwirować tereny i budynki, przeznaczając je na schroniska dla przybyszów. Prawdopodobnie będą także decydować o deportacji imigrantów.
Prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi podkreślił we wtorek, że w odniesieniu do problemu nielegalnych imigrantów powinien zawsze przeważać duch humanitaryzmu.
Minister spraw wewnętrznych Włoch Claudio Scajola powiedział w poniedziałek, że Włochy są naturalną bramą na Zachód dla nielegalnych imigrantów z krajów Azji i Afryki i że po 11 września sytuacja międzynarodowa spowodowała prawdziwy exodus do Europy. Zdaniem Scajoli, ta nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych środków.
Najbardziej radykalne stanowisko w kwestii imigrantów reprezentuje minister ds. reform, przywódca Ligi Północnej Umberto Bossi. Domaga się stanowczo zamknięcia włoskich granic dla obcych przybyszów. Chce zatrzymywać imigrantów już na granicy i dokonywać ich natychmiastowej repatriacji, finansowanej z funduszy UE, bo - jak mówi - 8 tys. km łatwo dostępnego włoskiego wybrzeża to także granica Unii.
Konieczność międzynarodowej współpracy w zwalczaniu nielegalnej imigracji podkreślił we wtorek w Brukseli przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi. Zwrócił też uwagę, że dokument końcowy szczytu w Barcelonie zawiera specjalną deklarację na ten temat. (iza)
