Wlazł nago do łóżka lokatorki. Policja: nic się nie stało
Młoda kobieta, której właściciel mieszkania wszedł do łóżka o 4.30 nad ranem, domaga się kary dla mężczyzny. Nie rozumie, jak policja mogła ją zlekceważyć.
03.12.2009 | aktual.: 03.12.2009 15:52
Stróże prawa uznali chyba, że jeśli do gwałtu nie doszło, bo pani Agnieszka uciekła, sprawa jest błaha i nie warto się nią zajmować. Ich zdania na szczęście nie podzielił sąd, do którego wniosła zażalenie na umorzenie sprawy. Nakazał bowiem wznowienie postępowania i wytknął błędy policyjnego śledztwa.
Ewa Olech-Czupryńska, biegła sądowa ds. rodzinnych i prezes Stowarzyszenia Stop, zajmującego się ofiarami przestępstw, jest całą tą sprawą zażenowana.
- Właściciel mieszkania, chociaż przebywał u siebie, naruszył jednak cudze terytorium - wynajmowany pokój obcej osobie - zauważa. Dodaje, że mężczyzna naruszył także intymność kobiety, bo przecież słyszał jej kategoryczny sprzeciw. - To klasyczne nadużycie, które powinno być karane. Przykro mi, że policja tak bardzo zlekceważyła kobietę. Umorzenie sprawy wpłynęło na właściciela lokalu demoralizująco - podkreśla biegła sądowa.
Jak tłumaczy się policja? Dariusz Nowak, jej rzecznik, zasłania się tym, że to nadzorujący sprawę prokurator nie dopatrzył się wykroczenia w przypadku pani Agnieszki. - Kobieta została poinformowana, że przysługuje jej prawo założenia w sądzie sprawy cywilnej o naruszenie dóbr osobistych - dodaje.
Jak się dowiedzieliśmy, przypadek pani Agnieszki wczoraj ponownie trafił po decyzji sądu na policję. Sprawa będzie więc rozpatrywana jeszcze raz. - Może pojawią się jakieś dodatkowe okoliczności - zaznacza Dariusz Nowak.
- Cieszę się, że zaczynam być traktowana serio - odetchnęła z ulgą pani Agnieszka. - Miałam już bowiem wrażenie, że właściciele mieszkania mogą bezkarnie molestować lokatorki - kwituje. Do sprawy wrócimy.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/GazetaKrakowska: Dla Ryanair Kraków to pijacki raj