ŚwiatWładze Białorusi nie pozwoliły pożegnać umierającego ojca

Władze Białorusi nie pozwoliły pożegnać umierającego ojca

Władze więzienne Białorusi nie zezwoliły Alesiowi Bialackiemu na udział w pogrzebie ojca. Wiktar Bialacki zmarł 24 grudnia. Jego pogrzeb odbędzie się we wtorek w Swietłogorsku na południowym wschodzie kraju.

Władze Białorusi nie pozwoliły pożegnać umierającego ojca
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Tatyana Zenkovich

26.12.2011 | aktual.: 27.12.2011 01:07

Bialacki obecnie przebywa w areszcie w podstołecznym mieście Żodzina, gdzie oczekuje uprawomocnienia się wyroku. Nie mógł również spotkać się z ojcem, gdy ten leżał na łożu śmierci. Wprawdzie sąd w Mińsku za każdym razem zezwalał na udanie się Bialackiego do umierającego ojca, ale władze więzienne tłumaczyły, że zgodnie z prawem osoby, wobec których wyrok sądowy nie nabrał mocy prawnej, nie mogą być wypuszczane na widzenie się czy pogrzeby.

Bialacki został 24 listopada skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze wraz z konfiskatą mienia. Sąd uznał, że nie zapłacił on podatków od kwot przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. Wyrok stanowi też, że Bialacki ma zwrócić państwu 757,5 mln rubli białoruskich (90 tys. dol.).

Bialacki nie przyznał się w sądzie do winy, argumentując, że pieniądze nie były jego dochodem, a przekazywane były przez zagraniczne fundacje na działalność w sferze obrony praw człowieka. Ocenił, że wyrok ma motywy polityczne, ponieważ "Wiasna" pomagała osobom represjonowanym na Białorusi z przyczyn politycznych. Adwokat Bialackiego odwołał się w połowie grudnia od wyroku.

Skazanie Bialackiego spotkało się z potępieniem UE, Rady Europy, Parlamentu Europejskiego i OBWE, które wezwały do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia i rehabilitacji działacza oraz wszystkich innych więźniów politycznych na Białorusi. Wyrok ostro potępili m.in. polskie MSZ i przedstawiciele polskiej sceny politycznej. Polska i Litwa udostępniły służbom białoruskim dane bankowe Bialackiego w ramach mechanizmu pomocy prawnej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)