Władza to ma klawe życie
Najlepsi policjanci w kraju zostali
postawieni na nogi, aby pomóc odnaleźć syna posła SLD Marka
Wagnera - informuje "Super Express". Po kilku godzinach "śledztwa"
oficerowie Centralnego Biura Śledczego zgubę odnaleźli w...
warszawskiej izbie wytrzeźwień.
21-letni Marcin Wagner nie pojawił się na umówione spotkanie w poniedziałek rano. Jego telefon komórkowy uparcie milczał. Przerażony tajemniczym zniknięciem syna Marek Wagner poprosił o pomoc swojego partyjnego kolegę Ryszarda Kalisza, ministra spraw wewnętrznych i administracji - mówi jeden z rozmówców "Super Express".
Do akcji zostali włączeni najlepsi policjanci z Centralnego Biura Śledczego. Porzucili inne zajęcia i ruszyli do poszukiwań syna posła. Użyto także techniki operacyjnej - opowiada jeden z oficerów pracujących w Komendzie Głównej Policji.
Kilkugodzinne poszukiwania przyniosły niespodziewany efekt. Oprócz specjalnych technik policjanci po prostu chwycili za telefony i sprawdzali typowe miejsca, gdzie odnajdywani są zagubieni: szpitale, izby zatrzymań i wytrzeźwień.
Właśnie w warszawskiej izbie udało się odnaleźć syna posła. Został tam (w stanie mocno wskazującym...) przywieziony przez patrol straży miejskiej - mówi rozmówca dziennika.
"Super Expressowi" udało nam się dodzwonić do posła Wagnera. Nie chciał komentować całej sytuacji. Powiedział jedynie: -_ Nie wiem nic o zaginięciu mojego syna_. (PAP)