Władza nie ponosi odpowiedzialności
Partie polityczne niechętnie rozliczają
swoich członków zamieszanych w afery korupcyjne. Negatywni
bohaterowie życia publicznego często zachowują wpływy polityczne -
wynika z raportu przygotowanego na zlecenie Fundacji Batorego -
podaje "Rzeczpospolita".
Przygotowany przez Piotra Korysia raport "Bezkarność klasy politycznej? Konflikt interesu, korupcja, łamanie prawa i odpowiedzialność polityczna w III Rzeczypospolitej" to szczegółowa analiza skutków afer korupcyjnych ujawnionych w ostatnich kilku latach. Koryś, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego, prześledził losy negatywnych bohaterów ujawnionych w ostatnich latach afer, w tym wielu opisywanych pierwszy raz w "Rzeczpospolitej". Doszedł do wniosku, że bardzo rzadko zdarza się, by politycy ponosili odpowiedzialność polityczną za swój udział w działalności nagannej moralnie i etycznie lub zakazanej prawem - pisze gazeta.
Bohaterzy ujawnionej przez "Rzeczpospolitą" afery starachowickiej, posłowie SLD Andrzej Jagiełło, Henryk Długosz i Zbigniew Sobotka zasiądą na ławie oskarżonych. Wszyscy zostali także wykluczeni z partii. Ale zdaniem autora raportu władze partii były w ich sprawie mało zdecydowane.
Kontrowersyjny minister zdrowia Mariusz Łapiński, choć został wyrzucony z SLD, wciąż cieszy się dużymi wpływami w polityce. Usunięto go w następstwie ujawnienia przez "Rzeczpospolitą" złożenia przez szefa jego gabinetu politycznego przedstawicielom firmy farmaceutycznej korupcyjnej propozycji. Bezpośrednią przyczyną było pobicie fotoreportera "Newsweeka", który robił zdjęcia bohaterom afery lekowej w restauracji.
Zamieszany w aferę Aleksander Nauman, wiceszef resortu zdrowia w czasach Łapińskiego, znalazł posadę w Ciechu, spółce kontrolowanej przez skarb państwa. Koryś przytacza wypowiedź Józefa Oleksego, jednego z liderów SLD: "Nauman musi gdzieś pracować, prawda? A na lekach się zna, jak wszyscy wiedzą" - czytamy w dzienniku.
Koryś dostrzega zależność między wynikami sondaży a chęcią oczyszczenia szeregów partii. "Im bliżej wyborów i im bardziej spadają notowania partii, tym większa szansa na uruchomienie mechanizmów egzekwowania odpowiedzialności politycznej (np. SLD w ostatnich miesiącach)" - pisze. - "Im szybciej rośnie popularność partii w sondażach, tym łatwiej jej politycy mogą zrezygnować z rozliczeń, szczególnie jeśli groziłyby rozpadem partii" - podaje "Rzeczpospolita". (PAP)