Władza już prawie nie istnieje
Władza – zgodnie z definicją Laswella, czyli – polegająca na zdolności przeforsowania swojej woli mimo oporu innych, już prawie nie istnieje. Rozproszona i podzielona, może co najwyżej pretendować do statusu „bycia przyczyną” i uruchomiania, lub – „przeorientowywania” zachowań innych w pożądanym przez siebie kierunku. Nie ma już jednak kategoryczności i determinizmu pierwszej definicji, a co najwyżej – większe lub mniejsze prawdopodobieństwo osiągnięcia zamierzonych rezultatów. Bo te w coraz większym stopniu są wypadkową całego pola sił uruchamianych przez relacje między instytucjami, sekwencję działań, trafne problematyzowanie sytuacji. Ta władza bez podmiotów wypiera stopniowo formy, które znaliśmy w przeszłości.
24.01.2008 | aktual.: 24.01.2008 13:23
Wciąż jednak jest aktualna koncepcja władzy jako „zdolności penetracji” sformułowania w klasycznej myśli chińskiej. Chodzi o umiejętność spowodowania, by nasz interes był brany pod uwagę (choćby jako ograniczenie z którym trzeba się liczyć) przez aktorów nad którymi już nie panujemy a których decyzje mogą wpłynąć na nasz los. W Chinach uważano, że państwo istnieje dopóty, dopóki „penetruje” (w znaczeniu jak wyżej) algorytmy decyzyjne kluczowych podmiotów na własnych terenie i że o taki status należy bez przerwy zabiegać. Z powyższym łączy się „sterowanie rozmyte”, czyli – regulacja samoregulacji poprzez posiadanie przez X-a prawa do interwencji, działań nadzwyczajnych (a nawet – zawieszenia autonomii podmiotów) gdy przekroczą określone warunki brzegowe: tak właśnie działa UE.
Odmiany władzy można mnożyć. Jest więc na przykład „władza spektaklu” polegająca na umiejętności narzucenia swojego sposobu interpretowania sytuacji, czy wygodnej – dla siebie płaszczyzny sporu,. Chodzi o wymuszenie konfrontacji na polach gdzie siła przeciwnika zmienia się w słabość a nasze słabości staną się atutami.
Jest też wreszcie władza łącząca się z umiejętnością manipulowania czasem. Przykładem – tzw. „przemoc strukturalna”, gdy globalny matrix narzuca peryferiom procedury i instytucje z innej, niż ich, fazy kapitalizmu. W konsekwencji zasoby owych peryferii zaczynają pracować dla rynków innej, niż ich skali (i „czasu historycznego”) i trudniej akumulować kapitał. Manipulowanie czasem polega tu na złamaniu sekwencji kroków. Z kolei w ramach sieci kolejność procedowania wpływa na szansę poszczególnych ogniw aby przeforsować swój punkt wiedzenia czy interes.
Sekwencja staje się więc substytutem hierarchii, a manipulowanie nią – instrumentem władzy. Tak było choćby w czasie sławetnego sporu między rządem a Uni Credito: rozpoczęcie negocjacji od problemów regulowanych przez prawo bankowe dawało fory temu ostatniemu, a od rozwiązań cywilno-prawnych i kwestii własnościowych – rządowi.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski