Władysław Frasyniuk: nie powiem "mordo ty nasza"
To jest jakieś okropne sformułowanie, knajackie, które kojarzy mi się też z PRL-u. Były kiedyś takie budki z piwem i "mordo ty moja" było takim charakterystycznym powiedzeniem, kiedy panowie byli już po paru głębszych, czy po paru butelkach piwa. To okropne, że takie sformułowania w kampanii wyborczej stają się hitami - powiedział w audycji "Salon Polityczny Trójki" Władysław Frasyniuk, jeden z liderów Partii Demokratycznej - demokraci.pl, wchodzącej w skład koalicji LiD.
25.09.2007 | aktual.: 25.09.2007 16:07
Krystian Hanke: Rozmawiał Pan już z Aleksandrem Kwaśniewskim po jego powrocie z Kijowa albo zamierza Pan?
Władysław Frasyniuk: Nie. Nie rozmawiałem i pewnie nie będę do niego dzwonił, dlatego, że Aleksander Kwaśniewski jest człowiekiem inteligentnym i ma świadomość błędu, który popełnił. Jestem przekonany, że - po ludzku - jest mu dokładnie tak samo wstyd, jak nam wszystkim, którzy chcieliby, żeby jednak Polska miała lepszy wizerunek zwłaszcza w Europie, który jest systematycznie psuty od co najmniej dwóch lat. Niestety wpadka Kwaśniewskiego wpisuje się w ten wizerunek Polski, która cały czas ma problemy z wyrwaniem się z mentalności peerelowskiej.
Nie powie mu Pan "mordo ty nasza"?
- To jest jakieś okropne sformułowanie, knajackie, które kojarzy mi się też z PRL-u. Były kiedyś takie budki z piwem i "mordo ty moja" było takim charakterystycznym powiedzeniem, kiedy panowie byli już po paru głębszych, czy po paru butelkach piwa. To okropne, że takie sformułowania w kampanii wyborczej stają się hitami.
Aleksander Kwaśniewski nie powinien już być kandydatem na premiera LiD - tak można byłoby odczytać z Pana wczorajszej wypowiedzi dla "Dziennika". Jeśli nie Kwaśniewski, który - Pana zdaniem - odebrał sobie prawo do kandydowania, to kto?
- To jest dobre pytanie, kto. Mamy do wyboru trzy nazwiska - Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i Aleksander Kwaśniewski. Mimo wpadki Aleksandra Kwaśniewskiego uważam, że jednak Aleksander Kwaśniewski, dlatego, że to jest człowiek, który potrafi stworzyć zespół, potrafi szukać porozumienia w tym zespole. I jest też człowiekiem, który ma świetny kontakt z wyborcami, z polskim społeczeństwem. A dodatkowo - co nie jest bez znaczenia w tej chwili w Polsce - jest z tych trzech polityków, człowiekiem najbardziej rozpoznawalnym na świecie. Myślę, że z największym doświadczeniem międzynarodowym - co nie jest bez znaczenia, dlatego, że Polsce potrzebna jest gwałtowna korekta, by nie powiedzieć lifting, zwłaszcza w oczach europejczyków, dlatego, że powoli stajemy się państwem - może nie groźnym, bo jesteśmy w Europie - ale na pewno śmiesznym.
Komentatorzy są podzieleni. Jedni uważają, że takie "swojskie zachowanie" byłego prezydenta jego wyborcy zrozumieją i zaakceptują. Inni, że Kwaśniewski pociągnie LiD w dół. A jak - Pana zdaniem - sympatycy demokratów.pl ocenią to zachowanie?
- Nagannie, dlatego, że ludzie z LiD-u, to są ludzie, którzy mają odwagę cywilną i nie będą ukrywali co sądzą o takiej sytuacji. Mam wrażenie, że w polskich mediach brakuje standardów, które pokazywałyby wszystkich uczestników gry na tej samej wadze, że tyle samo ważą i tyle samo znaczą. Przywiązujemy duże znaczenie do tego nieetycznego zachowania prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ale zupełnie zapominamy o tych zachowaniach, które stały się normą - "mordo ty moja". Normą, polegającą na tym, że urzędujący premier mówi, że Polska będzie krajem - jak wygra Jarosław Kaczyński - tylko dla Polaków. Przerażające słowa. Gdyby te słowa były wypowiedziane w Niemczech, podniósłby się alarm, nie tylko w Niemczech, ale w całej Europie. Jarosław Kaczyński mówi o tym, że jeśli wygrają ludzie związani z obozem demokratycznym, to trzeba będzie wprowadzić stan wojenny. Przerażające słowa.
Nie powiedział, że trzeba będzie wprowadzić, tylko, że to będzie nowy 13 grudnia 1981 roku. Prof. Władysław Bartoszewski, pytany wczoraj o to, na kogo będzie głosował, powiedział, że na LiD nie zagłosuje. I powiedział też, że w życiu nie oddał głosu na rzecz tego układu i nigdy nie odda. Myśli Pan, że jego śladem pójdą inni, że jest to możliwe?
- Nie. To jest niemożliwe. Myślę, że to są wypowiedz bardzo retoryczne. Co to znaczy, że na tego typu ludzi nie odda głos, a Pan nie będzie pracował w Programie III, dlatego, że prezes Polskiego Radia ma przeszłość pezetpeerowską? To jest absurd. W tej chwili dwadzieścia parę lat po Okrągłym Stole, dzielenie polskiego społeczeństwa na post-komunę i post-Solidarność jest kompletnie nieprawdziwym i fałszywym podziałem, dlatego, że Jarosław Kaczyński, który odwołuje się do tradycji "Solidarności", pluje tak naprawdę w twarz tej tradycji "Solidarności" i naigrywa się tak naprawdę z tego wszystkiego, co się wydarzyło od Okrągłego Stołu, albo nawet od 1980 roku, do czasu Okrągłego Stołu. To Lech Wałęsa jest tak naprawdę głównym przeciwnikiem braci Kaczyńskich - bohater narodowy i w każdym innym państwie przyjmowany z honorami, a tu usuwany kąt. Przypomnę słynny billboard na lotnisku w Gdańsku.