PolskaWitold Orłowski: Religa napełnia dziurawą wannę

Witold Orłowski: Religa napełnia dziurawą wannę

Propozycje ministra Religi dotyczące podwyżek dla służby zdrowia przypominają napełnianie dziurawej wanny. Pieniędzy na służbę zdrowia zawsze będzie za mało, jedynym rozwiązaniem jest współpłacenie, symboliczne opłaty ze strony pacjentów. Oczywiście, potrzebne są także inne zasadnicze reformy - powiedział prof. Witold Orłowski, ekonomista w audycji "Salon Polityczny Trójki".

07.06.2006 13:24

Salon Polityczny Trójki: Za niespełna godzinę w Sejmie ma się rozpocząć długo oczekiwana debata zdrowotna. Czy ewentualna przychylność posłów wobec propozycji ministra Religi może uspokoić nastroje w środowisku lekarskim?

Witold Orłowski:Propozycje min. Religi obrazowo określam w sposób następujący: mamy dziurawą wannę, z której wszystkimi szparami wycieka woda i w niej jest oczywiście za mało wody i minister proponuje, to dolejmy jeszcze wiadro do tego, to na pewno będzie lepiej. Oczywiście, że lekarze będą na jakiś czas usatysfakcjonowani, powtarzam wyraźnie, na jakiś czas, dlatego, że prędzej czy później w dziurawej wannie zawsze będzie za mało pieniędzy, nawet jak się będzie dokładać z budżetu.

A myśli Pan, że te 30% podwyżek od października, co obiecuje się lekarzom, to jest realne?

- Myślę, że tak, tylko nie chciałbym być w skórze pani minister finansów, dlatego, że ona musi dokładać.

Ale zgodziła się w końcu.

- Nie jest żadną sztuką zwiększyć płace, jak minister finansów da pieniądze na to, po prostu, żeby zwiększyć płace. Natomiast problem polega na tym, że polska służba zdrowia jest chora. To, że płace lekarzy są niskie, to nie ma wątpliwości zresztą, że środków jest za mało, to jest jeden z elementów, który doraźnie zostanie poprawiony. Mogę Pani zagwarantować, że od propozycji ministra Religii nie zniknie frustracja pacjentów, nie znikną kolejki, nie znikną łapówki, nie znikną wszelkie patologie, które tam są, nie zniknie wyrzucanie pieniędzy.

To co trzeba byłoby zrobić, żeby to zniknęło?

- Trzeba się zastanowić nad czymś, co można by nazwać reformą finansowania służby zdrowia. Wiem, to jest niepopularne.

Ale powinno paść to mityczne słowo współpłacenie, które pojawia się od jakiegoś czasu?

- To jest jeden z problemów, który pojawia się. Minister rozumie to najwyraźniej w kategoriach takich, że współpłacenie to jest po prostu sposób ściągnięcia więcej pieniędzy, zresztą związki lekarzy też tak najwyraźniej rozumieją, że chodzi tylko o to, żeby było więcej pieniędzy, a jak daje minister, to nie trzeba oczywiście współpłcenia. Natomiast współpłacenie jest potrzebne prawdopodobnie, ekonomiści powiedzą, po coś innego, dlatego, że jeśli coś jest za darmo, to popyt wzrasta w sposób nieograniczony. I krótko mówiąc, nigdy się nie ograniczy np. kolejek do lekarza w momencie jeśli to jest darmowe, kiedy nie ma żadnego wahania człowiek pójścia tam, nawet jak nie potrzebuje specjalnie, to i tak stanie, bo to przecież nic nie kosztuje. Na to zawsze pada taki argument, bardzo demagogiczny, na temat tego, a ilu ludzi umrze, bo nie pójdzie do lekarza, bo nie będzie miało symbolicznych 10 złotych, nie będzie chciało wydać na wizytę.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)