Witold Orłowski: gospodarka nie szaleje
Gospodarka na pewno nie szaleje, ona jeśli nawet się rozwija, to raczej trochę wolniej niż trochę szybciej, ale z drugiej strony nie ma co przesadzać z paniką co do spadku tempa wzrostu, raczej wszyscy oczekują, że ono się powtórnie podniesie - powiedział prof. Witold Orłowski, doradca Prezydenta ds. Ekonomicznych, gość "Sygnałów Dnia".
30.06.2005 | aktual.: 30.06.2005 10:12
Sygnały Dnia: Stopy procentowe w dół, jeszcze tak nie było – najniższe w historii. I to podobno nie koniec.
Witold Orłowski: One są najniższe w historii, z tym, że one obiektywnie nie są bardzo niskie.
Sygnały Dnia: Żeby było jasne, w Czechach 1,75%, strefa euro 2%.
Witold Orłowski: A było jeszcze niżej, tak jest, w Czechach było jeszcze niżej, w Czechach, o ile pamiętam, było poniżej... głowy nie dam, ale na pewno znacznie niżej niż w Polsce, tak że droga jeszcze do obniżania jest. Problem polega na tym, że to nie jest tak, że stopy w każdej sytuacji można obniżyć, na przykład do 1% czy do 2%. To jest tak, że trzeba w pewnym sensie wykorzystywać sytuację, to znaczy z jednej strony bank centralny powinien, oczywiście, dbać, czy nie wzrasta inflacja, a z drugiej strony jeśli tylko ryzyka inflacji nie ma, to, oczywiście, stopy należy obniżać.
Sygnały Dnia: A czy można powiedzieć w tej chwili, że inflację mamy opanowaną?
Witold Orłowski: Myślę, że tak.
Sygnały Dnia: 2,5%?
Witold Orłowski: O, będzie szło jeszcze niżej w dół. Myślę, że spadnie zdecydowanie poniżej 2% w ciągu dwóch miesięcy, dwa–trzy miesiące być może w okolice 1%. To jest na tyle mało, że można... Problem polega na tym, że teoretycznie stopy dzisiaj mogłyby być w Polsce na poziomie znacznie niższym niż 5%, na przykład 2,5%, 3%, tyle że problem polega na tym, że... Ze stopami jest tak, że ich nie można zbyt gwałtownie obniżać.
To trzeba rozłożyć w czasie. I w pewnym sensie jeśli się przegapi okres, w którym można było obniżyć (to już, moim zdaniem, w przeszłości można było o przynajmniej 1% stopy dzisiaj mogłyby być niższe), to, oczywiście, w tej chwili nie można ich obniżyć raptem o na przykład 1,5%. Można je obniżać po trochu i to właśnie robi w tej chwili i Rada. Nie uważam, żeby jakieś wielkie błędy były zrobione, ale ewidentnie był taki okres, powiedzmy, pół roku temu, kiedy stopy można było obniżać, a Rada ich nie obniżała. Gdyby to było zrobione, to dzisiaj to samo działanie nastąpiłoby z poziomu nie 5,5% do 5%, tylko na przykład 4 na 3,5%. Sygnały Dnia: A czy ta wczorajsza decyzja jest spowodowana słabnącym wzrostem gospodarczym?
Witold Orłowski: To znaczy jest tak ze wzrostem gospodarczym – nikt naprawdę nie wie, czy on słabnie, dlatego że mamy do czynienia z bardzo dziwnym okresem. Wszelkie te miary wzrostu gospodarczego odnoszą obecny poziom produkcji do produkcji dokładnie sprzed 12 miesięcy. I problem nie leży nawet w tym, co się obecnie dzieje w gospodarce, tylko w tym, co się działo 12 miesięcy temu.
Wtedy wstępowaliśmy do Unii i był taki bardzo sztuczny boom sprzedaży, znaczy wszystko to, czego ludzie się obawiali, że zdrożeje, sprzedawało się, bardzo gwałtownie rosła sprzedaż i to powodowało, że produkcja rok temu, 12 miesięcy temu była bardzo wysoka. Teraz, jeśli popatrzeć na dane tak zwane oczyszczone z elementów sezonowych, tak to GUS określa, czy właśnie eliminuje się ten efekt różnych dziwnych zdarzeń, które mogły mieć miejsce rok temu, no to się okazuje, że te dane nie wyglądają wcale tak źle.
Oczywiście, to nie jest tak, żeby gospodarka szalała, ale też w danych tych, oczyszczonych z sezonowości, jakichś efektów wyraźnego spowolnienia nie ma. Tak że myślę, że wszyscy po prostu w tej chwili czekają. Z całą pewnością jest tak, że Rada stwierdziła, że zagrożenia inflacyjnego nie ma na sto procent. Gospodarka na pewno nie szaleje, ona jeśli nawet się rozwija, to raczej trochę wolniej niż trochę szybciej, ale z drugiej strony nie ma co przesadzać z paniką co do spadku tempa wzrostu, raczej wszyscy oczekują, że ono się powtórnie podniesie.
W gospodarce jest tak, że trzeba patrzeć i obserwować. Nikt naprawdę nie jest w stanie na sto procent stwierdzić, jak to będzie. Wszyscy oczekują, że gospodarka przyspieszy z powrotem, że to jest tylko czasowe i taki statystyczny efekt to spowolnienie. Ale zobaczymy, oczywiście. Dane napływają co miesiąc i wtedy się na bieżąco podejmuje decyzje.
Sygnały Dnia: A czy rynek finansowy zareagował właściwie? Złoty po decyzji Rady Polityki Pieniężnej umocnił się.
Witold Orłowski: Teoretycznie rynek zareagował wbrew podręcznikom, dlatego że podręczniki mówią: jeśli stopy procentowe w jakimś kraju są wysokie, to wtedy dużo ludzi z zagranicy ma ochotę inwestować w tym kraju, kupować papiery wartościowe, papiery skarbowe, i wówczas teoretycznie przy wyższych stopach złoty powinien się umacniać, przy spadku stóp złoty powinien słabnąć.
Ale tutaj raczej w grę wchodzi coś innego, znaczy po pierwsze rynek najwyraźniej oczekiwał, że Rada tak właśnie postąpi i w pewnym sensie wszyscy się z tym liczyli, i to nie jest żadne zaskoczenie i dlatego nikt nie wyprzedaje papierów polskich dlatego, że stopy zostały obniżone. Po drugie – prawdopodobnie rynek uznał, że jest to na troszkę dłuższą metę dobra decyzja.
A prawda jest taka też, że, tak prawdę mówiąc, za złotym stoi siła gospodarki, jeśli rynek uznaje, że dobra decyzja, która spowoduje, że wzrost gospodarczy w Polsce będzie lepszy, to na odrobinkę dłuższą metę już okazuje się, że rynek jest zadowolony z tego, że stopy dzisiaj zostały obniżone.