Wirusy nie boją się kapci
Ochronne kapcie zakładane w szpitalu chronią wyłącznie podłogę. Tak się dzieje zawsze, ilekroć odwiedzający używają ich wielokrotnie - pisze "Gazeta Poznańska".
28.12.2005 | aktual.: 28.12.2005 10:49
Jeżeli nikt nie pilnuje, czy wchodzący do szpitala wyjmuje kapcie z torby, czy wykupuje je z automatu, to nie spełniają one przypisywanej im funkcji - mówi dr Mariusz Stawiński, powiatowy inspektor sanitarny.
Wrocławski Sanepid przyjrzał się plastikowym ochraniaczom, jakie zakłada się na buty przy wejściu do szpitali. Rzadko kto kupuje je za każdym razem, gdy przekracza próg lecznicy: - To jest pomoc wyłącznie dla sprzątaczek, bo w ten sposób mniej błota wnosi się na salę - postawili wniosek sanitarni inspektorzy.
Należałoby zobowiązać ludzi do przestrzegania przepisów albo zastanowić się, jak je wyegzekwować od ludzi - sugeruje dr M. Stawiński, który uważa, że skoro szpitala nie stać na utrzymanie czystości w inny sposób, ma prawo żądać zakładania kapci: Takie przepisy leżą w gestii dyrektora, nie Sanepidu.
Dyrektorzy kilku szpitali, z którymi rozmawiała "GP", są zgodni w jednej przynajmniej sprawie: kapcie ochronne nawet wtedy, gdy chronią posadzki jedynie przed błotem, spełniają podstawowy wymóg higieniczny. Nikt więc nie zamierza stawiać dodatkowych strażników do pilnowania, czy odwiedzający korzysta z jednorazowej ochrony na buty.
Filcowe, ogromne kapciochy przywiązywane tasiemkami do butów stanowiły jeszcze do niedawna warunek wejścia na muzealne sale: - Już dawno o nich zapomnieliśmy - słyszymy w Muzeum Narodowym w Poznaniu. - Kapci już nigdzie nie znajdziecie poza Zamkiem Kórnickim.
I rzeczywiście. Po wielu poszukiwaniach "GP" ustaliliła, że tylko kórnickie muzeum przechowuje kufer wypełniony filcowymi kapciami, w których, szurając po zabytkowej mozaice parkietowej, zwiedza się pałacowe wnętrza: Podłogi tutaj mają zbyt wielką wartość, aby wystawiać je na spotkanie z błotem - usprawiedliwia jedna z pań pilnujących mebli.(PAP)