Wirtualny proces we wrocławskim sądzie
We wrocławskim sądzie w sobotę odbył się symulacyjny proces z wykorzystaniem najnowszych zdobyczy techniki. Podczas rozprawy odbyły się multimedialne prezentacje, łączono się z sądem w innym mieście, tłumaczono przez telefon i nagrywano wszystkie zeznania.
14.06.2003 14:40
We Wrocławiu trwa międzynarodowa konferencja "Stosowanie środków komunikacji elektronicznej w wymiarze sprawiedliwości". Do stolicy Dolnego Śląska przyjechali sędziowie i prokuratorzy z całej Europy.
W jednej z sal wrocławskiego sądu zainstalowano sprzęt o wartości 30 tys. euro. Salę nagłośniono, zamontowano kamery, telebim i komputery. Rozprawa była rejestrowana - można zatem było się obyć bez stenotypistki. Na sali ustawiono też kabinę do symultanicznego tłumaczenia. Zdaniem organizatorów, taki sprzęt w każdym polskim sądzie pozwoliłby o 30% skrócić czas procesu.
Podczas symulowanej rozprawy rozpatrzono sprawę 27 - letniego wrocławianina oskarżonego o "szantaż komputerowy". Zdaniem prokuratury, Przemysław K. w celu osiągnięcia zysków zainfekował prawie 130 tys. prywatnych komputerów na całym świecie. Oskarżony rozesłał na skrzynki pocztowe właścicieli wirus z ostrzeżeniem, że jeśli użytkownik w ciągu dwóch dni nie wprowadzi hasła niszczącego wirusa straci wszystkie dane. By uzyskać hasło właściciele komputerów musieli zadzwonić pod numer 0 - 700.... Minuta połączenia z tym numerem kosztowała 9 euro.
Prokuratura ustaliła, że pod ten numer zadzwoniło ponad 20 tys. osób, a zysk z tych połączeń oszacowano na 180 tys. euro.
W trakcie procesu biegli z zakresu informatyki wykorzystywali multimedialne prezentacje. Pokazywano m.in w jaki sposób działał wirus wysłany do pokrzywdzonych. Ponadto sąd przesłuchał świadka, który w tym czasie przebywał w jednej z sal sądu w Białymstoku. Na rozprawę wezwano też zagranicznych świadków. Zeznawali oni w swoich ojczystych językach. Natomiast dzięki telefonicznemu połączeniu z tłumaczem wiadomo było co powiedzieli. Posiłkowano się aparatem głośnomówiącym.
Finał procesu to wyrok skazujący oskarżonego na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Co ciekawe publiczność, która obserwowała proces, w tajnym głosowaniu uniewinniła wrocławianina.
Zebrani na sali polscy sędziowie i prokuratorzy przyznawali, że taki proces to dla nich "prawdziwa fikcja".
Sprzęt będzie testowany we wrocławskim sądzie przez najbliższe dwa miesiące.(iza)