Windykator ściga dłużników biblioteki
Zapomniałeś oddać książkę? Zgubiłeś
wypożyczony podręcznik? Nie lekceważ tego. W każdej chwili do
twoich drzwi może zapukać windykator, ostrzega "Słowo Polskie -
Gazeta Wrocławska".
17.03.2005 | aktual.: 17.03.2005 09:48
Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna od początku tego roku ściga dłużników przy pomocy firmy windykacyjnej. Na razie udało jej się odzyskać 30% przetrzymywanych tytułów. Póki co, biblioteka nie wytoczyła jednak żadnej sprawy sądowej przeciwko dłużnikom.
- To tylko kwestia czasu, uważa Danuta Skibińska, dyrektorka placówki. - Rezultaty działania windykatora na razie mnie nie zadowalają. Być może wkrótce będziemy musieli przejść do planu B, czyli wnoszenia spraw do sądu przeciwko najbardziej opornym czytelnikom.
Co spowodowało książkową windykację? - Byliśmy po prostu bezsilni, odpowiada dyrektorka. - Długi biblioteki rosły w zastraszającym tempie, a my ciągle nie mogliśmy odzyskać cennych podręczników. Na tym głównie nam zależy, niektóre książki z naszych zbiorów są unikatowe, a ludzie latami je przetrzymują.
Tomasz Czekaj, szef firmy windykacyjnej Posesor, na razie stosuje łagodną perswazję. Najpierw wysyłamy do czytelnika wezwanie do zapłaty, potem dzwonimy i informujemy o grożących konsekwencjach. Dopiero potem będziemy straszyć sądem.
W pierwszej kolejności firma zajęła się tymi, którzy przetrzymują książki od 1999 r. Długi wobec biblioteki nie są zazwyczaj wysokie. Największy to 200 zł. - Nie o kwotę tu jednak chodzi, tylko o zasadę - podkreśla Czekaj. - Nie wolno przetrzymywać cudzych rzeczy - dodaje.
Dyrektorka biblioteki pedagogicznej podkreśla, że tak radykalne działania wymusiły na niej czasy. - Podręczniki są coraz droższe, a niektórzy studenci to prawdziwi kolekcjonerzy. Wolą przejść przez studia z pożyczonymi książkami, zamiast płacić za nie horrendalne sumy w sklepie. Wydaje im się, że jak biblioteka kupuje podręczniki za społeczne pieniądze, to nie trzeba ich oddawać.(PAP)