Windą do prokuratora
Po czterech latach poruszający się na wózku Czesław Buler może wreszcie samodzielnie opuszczać mieszkanie. Paradoksem jest, że może zostać za to ukarany.
Proszę zobaczyć - wszystko mogę robić sam i nikt mi nie musi pomagać - mówi Buler, demonstrując, jak obsługuje windę. Podnośnik zamontowany w specjalnym szybie przy kamienicy niemal bezgłośnie i bardzo wolno opuszcza podest, na którym stoi wózek z niepełnosprawnym. Wszystkie klamki i przyciski są umieszczone tak, że pan Czesław bez większych problemów do nich sięga.
Jeszcze w listopadzie wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Gdy mężczyzna chciał wyjechać wózkiem z domu, jego opiekunka, siedemdziesięciokilkuletnia Bronisława Gabrowska musiała go brać na ręce i znosić z mieszkania na wysokim parterze po kilkunastu schodach.
Sprawa mogła znaleźć swój szczęśliwy finał już dwa lata temu, gdy Czesław Gabiga, przedsiębiorca specjalizujący się w produkcji podnośników, zaproponował, że bezpłatnie wykona windę dla Bulera. Niestety, na przeszkodzie stanęli urzędnicy z opolskiego Urzędu Dozoru Technicznego, którzy odmówili wydania zezwolenia na uruchomienie gotowej już windy, zasłaniając się brakiem wymaganych w przepisach zabezpieczeń.
Dopiero po serii artykułów w „NTO”, w których opisywaliśmy kłopoty Gabigi z UDT, sprawa znalazła rozwiązanie. - Wszystko zakończyło się pozytywnie, a plusem jest fakt, że UDT poszerzył nasze uprawnienia i dzięki temu poszerzyliśmy nasze wyroby o windy dla niepełnosprawnych - mówił nam przedsiębiorca.
W grudniu już bez przeszkód Gabiga zamontował windę. Na jego prośbę do pomocy bez wahania włączyli się także inni przedsiębiorcy: stolarz z Błot Artur Janik wykonał antywłamaniowe drzwi pomiędzy windą i mieszkaniem, a brzeski szklarz Zbigniew Sopala oszklił cały szyb. Obaj, podobnie jak Gabiga, nie wzięli za swoją pracę ani złotówki. - Pan Gabiga tak jak przygotował windę przed dwoma laty, tak ją teraz zamontował i nikt nie ma wątpliwości, że jest ona całkowicie bezpieczna. Z tego wynika jedno - urzędnicy powinni przede wszystkim starać się nie przeszkadzać - mówił w poniedziałek szczęśliwy już Czesław Buler.
Wielki ciężar - także dosłownie - spadł z rąk pani Gabrowskiej: - Ciągle jeszcze nie mogę uwierzyć, że skończyły się nasze kłopoty i że to nie sen - dodawała starsza kobieta.
Wiele wskazuje na to, że choć to nie sen, to kłopoty mogą się pojawić. Już po rozmowie z Gabrowską i Bulerem zadzwoniliśmy do dyrektora opolskiego Urzędu Dozoru Technicznego, chcąc go poprosić o komentarz do zakończenia sprawy.
- Ta winda już jeździ?! - zdziwił się Wojciech Piskorski. - W takim razie sprawą powinna się natychmiast zająć prokuratura, gdyż nasz urząd nie wykonał odbioru technicznego. Pan Gabiga ma uzgodnioną dokumentację, ale to za mało, by uruchomić windę...
- W takim razie niech panowie z UDT zawiozą do prokuratury pana Bulera, inwalidę, bo to on jest właścicielem windy. Niech go prokuratura ściga, na wniosek panów urzędników - odpowiedział Gabiga, gdy usłyszał zapowiedź Piskorskiego. Gabrowska i Buler na tę wiadomość zareagowali śmiechem. - Słyszysz, Czesio? Będę musiała ci naszykować suchego chleba, bo zaraz cię zamkną - żartowała pani Bronisława, ale i martwiła się: - Oni tak łatwo nie popuszczą.
Dla Bulera winda to coś więcej niż tylko mechaniczne usprawnienie. - Tylko ja wiem, co to znaczy być uzależnionym od drugiej osoby, choćby najbardziej kochającej. Dlatego brakuje mi słów podziękowania dla wszystkich, którzy mi pomogli - mówi Buler, powolutku opuszczając się na podnośniku. - W tym nikt już mi nie musi pomagać. Żeby tylko nikt nie przeszkadzał - wzdycha.
Jarosław Staśkiewicz