Wileńskie palmy znane nie tylko na Wileńszczyźnie
W Niedzielę Palmową mieszkańcy Wileńszczyzny święcą gałązki jałowca, bazie, a także tradycyjne palmy wileńskie - wałeczki uwite z suchych kwiatów w kolorze naturalnym lub farbowanych, przypominające zwinięty kolorowy kobierzec z pióropuszem.
01.04.2012 | aktual.: 02.04.2012 11:20
Jednak palma wileńska już dawno utraciła swój wyłącznie sakralny charakter. Stała się jednym z najbardziej charakterystycznych upominków i pamiątek z Wileńszczyzny; zawędrowała nie tylko do Polski, ale też do wielu krajów Europy, do Stanów Zjednoczonych, Kanady, do Ameryki Łacińskiej, a nawet do Japonii i RPA.
Tradycje wicia palmy na Wileńszczyźnie, uważanej dziś za symbol tego regionu a także Wilna, sięgają kilkuset lat. Polski etnograf Oskar Kolberg w połowie XIX wieku pisał o palmach miejskich - z papierowych kwiatków i o palmach wiejskich - z mchu, borówek, widłaka, wierzby i innych roślin.
Ola Kunicka - jedna z podwileńskich palmiarek - do wicia palm wykorzystuje około 50 gatunków różnorodnych roślin. "Kiedyś kwiatki, ździebełka były zbierane na okolicznych łąkach, polach. Dzisiaj większość wysiewanych jest w ogrodzie" - mówi palmiarka.
Maleńką 15-centymetrową palmę można uwić nawet w ciągu 15 minut. Wicie palmy średniej, półmetrowej pochłania nawet 3 godziny, ale tak naprawdę palma powstaje w ciągu całego roku. Najpierw się wysiewa kwiaty, potem je się zbiera, suszy, farbuje, a zimą zaczyna się wicie palm.
Prawdziwym zagłębiem palmowym są podwileńskie wsie Krawczuny, Nowosiołki, Ciechanowiszki, Wilkiszki, gdzie prawie w każdym domu panie od pokoleń wiją palmy.
"Niestety, jest nas, palmierek, coraz mniej. Wicie palmy jest pracą żmudną. Starsze osoby odchodzą, a młodzież do tej roboty się nie garnie" - mówi Ola Kinicka. Przyznaje, że ostatnio tradycja wicia palm rozpowszechniła się też na inne regiony Litwy. "Tam powstają też palmy przypominające bukiety, rozgałęzione, nie farbowane. Ja wiję tradycyjne nasze, kolorowe wałeczki" - mówi palmarka z Krawczun.
Dwie rekordowej wielkości, sześciometrowe palmy uwiła przed kilkoma laty Teresa Michałowska z Ciechanowiszek z córką Wiesławą Mażeikiene. Na obie palmy zużyto tyle kwiatów, ziół i innego surowca, że można byłoby z niego wykonać 1,5 tys. palm średniej, półmetrowej wielkości.
W 2000 roku w Ciechanowiszkach otwarto Izbę Palm. Palmy są tu prezentowane przez cały rok. Z inicjatywy kierowniczki Izby, etnografa Janiny Morkuniene prowadzone są tu też zajęcia edukacyjne, w czasie których każdy może się nauczyć wić palmę.