PolskaWildstein: próby wpływania polityków na media - nawoływaniem do łamania prawa

Wildstein: próby wpływania polityków na media - nawoływaniem do łamania prawa

Prezes Telewizji Polskiej Bronisław Wildstein uważa, że próby wpływania polityków na media publiczne to nawoływanie do łamania prawa. Jego zdaniem, politycy robią to nieświadomie lub mają złych doradców.

Wildstein: próby wpływania polityków na media - nawoływaniem do łamania prawa
Źródło zdjęć: © PAP

19.07.2006 | aktual.: 19.07.2006 15:14

Wildstein uczestniczył w debacie o mediach publicznych w warszawskiej siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Pytany o wypowiedź wicepremiera Andrzeja Leppera dla tygodnika "Newsweek", że Wildstein musi odejść, szef TVP odparł: Pan premier się pomylił. On nie rozumie, że jego funkcje nie uprawniają go do tego typu wypowiedzi. Ale rozumiem, że to było nieporozumienie, pan premier się zorientuje i przeprosi mnie za niewłaściwe zachowanie.

Wicepremier Lepper powiedział "Newsweekowi", że: Wildstein kombinuje. Zatrudnia kolegów i podwyższa im pensje. Lepper zarzucił szefowi TVP, że dyrektorowi Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Andrzejowi Mietkowskiemu podwyższył pensję z 17 tys. na 26 tys. zł miesięcznie. Szef TVP odpierał te zarzuty, twierdząc, że oszczędza, ponieważ zatrudnia Mietkowskiego na dwie funkcje - szefa "Wiadomości" i dyrektora TAI.

Jak powiedział Wildstein podczas debaty, konstytucja i ustawa o radiofonii i telewizji gwarantują mediom publicznym niezależność - wynika z nich, że politykom "nie wolno mieszać się do mediów".

Rozumiem, politycy też się muszą uczyć. Żyją pod presją chwili, są zobowiązani reagować na wszystko, co się dzieje, więc czasami brakuje im dystansu. Od tego my jesteśmy m.in., żeby tłumaczyć- powiedział. Na zarzut jednego z uczestników debaty, iż TVP preferencyjnie traktuje polityków Ligi Polskich Rodzin, odparł, że nic o tym nie wie i docierają do niego przeciwne informacje.

Wildstein ocenił, że TVP jako instytucja potrzebuje "głębokiej reformy". Tam istnieje świadomość, że TVP jest nie dla widzów, ale dla ludzi w niej pracujących - zaznaczył. Dodał, że w tej instytucji obecnych jest wiele "bardzo wpływowych grup interesu, różnego rodzaju lobby i ponad 30 związków zawodowych".

Podkreślił, że TVP nie może być poddawana wpływom, musi być niezależna. Telewizja może pełnić ogromną rolę. Moją rolą jest próba dania jej niezależności i obserwowania, jak realizuje swoją misję, ale nie na zasadzie drobiazgowej, szczegółowej interwencji w każdym drobnym elemencie - powiedział.

Pytany o współpracę z pozostałymi członkami zarządu TVP, Wildstein powiedział, że na razie "są pewne problemy", ale -jak zaznaczył - ma nadzieję, że czasowe. W zarządzie TVP nie ma zgody co do obsadzenia stanowiska dyrektora TVP3. Prezes nie zgadza się, by funkcję tę objęła popierana przez Samoobronę i PiS Beata Jakoniuk-Wojcieszak, a pozostali członkowie zarządu nie zgodzili się na popieranego przez Wildsteina Mariusza Pilisa.

Zdaniem Wildsteina, "niebezpieczny jest ścisły podział kompetencji między członków zarządu". Zgodnie ze statutem telewizji, możliwość wniesienia pod obrady zarządu telewizji wniosków kadrowych, m.in. dotyczących dyrektorów oddziałów terenowych i ich zastępców, ma Sławomir Siwek.

Odnosząc się do sprawy misji, którą muszą wypełniać media publiczne, prezes TVP powiedział, że nie można przy tym lekceważyć programów docierających do masowego odbiorcy, bo właśnie z takich programów "biorą się pieniądze". Pewnych typów łatwej rozrywki nie powinno w żadnym wypadku być w telewizji publicznej, ale telewizja ta nie może odwracać się plecami do widzów- zaznaczył.

W trakcie debaty Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przyjął uchwałę, w której protestuje przeciwko "łamaniu przez polityków ustawy o radiofonii i telewizji, która w żadnym artykule nie daje im prawa ingerencji w działalność mediów publicznych".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)