Wijaszka: w sobotę nie było wyników, czy to jest H5N1
Dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach Tadeusz Wijaszka powiedział, że w sobotę nie było wyników badań potwierdzających, że znalezione w Toruniu martwe łabędzie są zarażone groźną odmianą wirusa ptasiej grypy H5N1.
Wijaszka zaprzeczył doniesieniom "Gazety Wyborczej", która we wtorek napisała, że już w sobotę laboratorium weterynaryjne w Puławach wiedziało, że w Polsce mamy wirus H5N1 i na prośbę resortu rolnictwa ukryło tę informację.
W sobotę mieliśmy tylko podejrzenia i żadnych wyników w sobotę nie wysyłaliśmy. Pierwszy wynik o H5 wysłaliśmy w niedzielę rano, natomiast wynik, że jest N1, wysłaliśmy wczoraj (w poniedziałek), też rano - powiedział Wijaszka.
Z przykrością stwierdzam, że "Wyborcza" rozmija się prawdą - dodał.
Dyrektor PIWet-u podkreślił, że najpierw badanie dotyczyło obecności antygenu H5, bo to fakt jego wykrycia powoduje działania służb sanitarnych. Potem zbadano, czy jest to szczep N1. Wijaszka zapewnia, że nie było żadnych powodów, aby ukrywać wyniki badań.
Po co mielibyśmy zatajać? Proszę zrozumieć, że dużo ważniejszy jest antygen H5, bo to mówi nam, że mamy do czynienia z wirusem wywołującym grypę u ptaków. On jest ważny i natychmiast (po jego wykryciu) służba weterynaryjna podejmuje działania. To naprawdę nie miało znaczenia, czy to jest N1, N7 czy N2. Oni i tak by działali, więc jaki sens jest ukrywać, że to jest N1 - powiedział Wijaszka.
Wijaszka zapewnił, że taki tok postępowania i badań jest zapisany w dokumentacji puławskiego laboratorium.
Wcześniej we wtorek Główny Lekarz Weterynarii Krzysztof Jażdżewski stwierdził w oświadczeniu, że nie było żadnego nacisku na wstrzymywanie informacji o pojawieniu się pierwszego przypadku grypy ptaków w Polsce.