Wigilia i kolędowanie na Rynku
Na krakowskim Rynku Głównym przed południem rozpoczęła się organizowana już po raz ósmy wigilia pod gołym niebem dla tysięcy bezdomnych i potrzebujących z całej Polski.
19.12.2005 | aktual.: 19.12.2005 08:16
Czekały na nich tradycyjne świąteczne potrawy - 150 tys. pierogów, 6 tys. litrów zupy grzybowej i 6 ton kapusty z grzybami. W południe opłatkiem podzielili się z mieszkańcami Krakowa i turystami metropolita krakowski abp Stanisław Dziwisz i prezydent miasta Jacek Majchrowski. To już tradycja, do Krakowa na ten dzień zjeżdżają ludzie z całej Polski, nie tylko ci najbiedniejsi, ale również ci, którzy w tym dniu chcą być razem z bliźnimi, ogrzać się przy misce ciepłej zupy i z życzliwością składać innym życzenia. Wielu przyjezdnych pojawia się z prezentami, które są gromadzone i w najbliższych dniach zostaną przekazane najuboższym.
Firma Jana Kościuszki przygotowała w tym roku potrawy, które miały wystarczyć dla około 50 tys. osób. Oddzielne kuchnie polowe wystawiło wojsko. Generał broni Mieczysław Bieniek, dowódca 2. Korpusu Zmechanizowanego uczestniczył osobiście w rozdawaniu zupy. Tym razem nie była to żołnierska grochówka, ale świąteczna zupa grzybowa przygotowana przez "Chłopskie Jadło" według receptur przewidzianych dla najwyższej klasy restauracji. Jak zapewnia Jan Kościuszko, nigdy nie żałował borowików, dlatego zupa jest takim rarytasem. - Jesteśmy z wszystkimi, którzy potrzebują pomocy i wsparcia. Cieszę się, że mogłem tu być po raz pierwszy, ale się smucę, że jest tyle biedy - powiedział abp Dziwisz.
W tym roku ze względu na remont Rynku akcja została zorganizowana na przestrzeni od ul. św. Anny do Brackiej. Miejsca było mało i kolejki się mieszały, ale jedzenia nie zabrakło dla nikogo. Jak zapewniał Jan Kościuszko - "jeżeli coś zostanie, przekazane będzie do kuchni św. Brata Alberta". Wigilia zakończyła się na Rynku o godz. 17.30.
Marian Satała