Więzienie nie dla dziennikarzy?
Środowisko wydawców chce wyeliminowania z kodeksu karnego przepisów, które przewidują dla dziennikarzy więzienie za zniesławienie. Środowisko prawnicze jest podzielone w tej sprawie.
23.10.2004 | aktual.: 23.10.2004 09:56
Według Macieja Hoffmana, dyrektora Izby Wydawców Prasy wszelkie sprawy dotyczące pomówienia lub zniesławienia, których może dopuścić się dziennikarz powinny być rozstrzygane na drodze cywilnej a nie karnej. Kara pozbawienia wolności dla dziennikarza za błąd wynikający z jego pracy jest w istocie ograniczaniem wolności słowa - stwierdził Maciej Hoffman. Według niego może to w konsekwencji prowadzić do autocenzury wynikającej z lęku, że za artykuł, na przykład satyryczny, można trafić do więzienia.
Problem dotyczy przede wszystkim publikacji, których bohaterami są politycy. Osoby publiczne często obrażają się, gdy media przedstawiają je w niekorzystnym świetle, często nie stroniąc od dosadnych określeń. W takiej sytuacji błąd popełnia jednak polityk, a nie dziennikarz. Ten ostatni, z racji wykonywanego zawodu po prostu ma prawo do wyrażania każdej swojej opinii - stwierdził dyrektor Izby Wydawców Prasy. Osoba publiczna musi liczyć się z tym, że jest pod kontrolą mediów - stwierdził Hoffman.
Polityk - "idiota" i "złodziej"?
Tego samego zdania jest profesor Tadeusz Kononiuk z Instytutu Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Trybunał Strasburski uznał, że polityka, posła, ministra można bezkarnie określić mocnym epitetem, na przykład takim jak: idiota, złodziej. To się mieści w konwencji dyskursu publicznego - wyjaśnił profesor Kononiuk. Dodał, że niektórym polskim posłom trudno to jeszcze zaakceptować, gdyż "mentalnie tkwią jeszcze w systemie totalitarnym, gdzie polityk był świętą krową".
Według dziennikarzy i wydawców obecna w polskim prawie kara więzienia dla dziennikarza za zniesławienie jest więc nieporozumieniem. Opinię tę podziela profesor Piotr Kruszyński, znany karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. Kara więzienia za zniesławienie jest anachronizmem, pozostałością po komunizmie, absurdem i bzdurą - stwierdził adwokat.
"Im więcej sankcji, tym lepiej"
Innego zdania jest jednak środowisko sędziów, które nie zgadza się na wyeliminowanie z kodeksu karnego kary więzienia za zniesławienie. Według Wojciecha Małka, sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie dzisiejsze przepisy kodeksu karnego nie są zbyt rygorystyczne wobec dziennikarzy. Im większy wachlarz sankcji karnych, tym lepiej dla sądu - wyjaśnił.
Małek jest zdania, ze istota problemu tkwi w tym, że dziennikarze mimo wyroków sądów nie zamieszczają sprostowań, przeprosin lub nie chcą zapłacić kary grzywny. Tak więc każda kara: czy to będzie grzywna, czy nakaz zamieszczenia sprostowania lub kara ograniczenia wolności może przerodzić się w karę trwałego pozbawienia wolności. Dzieje się tak w wyniku uchylania się od wykonania pierwotnego wyroku sądu, często więc z winy samego dziennikarza - wyjaśnił sędzia Małek.
Krajowa Rada Sądownictwa uznała więc, że w dyskusję na temat stosowania kary pozbawienia wolności za zniesławienie, oprócz dziennkarzy, powinna włączyć się Rada Etyki Mediów.