Wiesław Dębski: Rok Gierka? W sejmie to nie przejdzie, będzie za to wielka awantura
Rok Gierka? Przecież autorzy tego pomysłu z góry wiedzą, że w sejmie to nie przejdzie, będzie za to wielka awantura. Mnie niepokoi zupełnie co innego niż SLD. Co kwartał rośnie wskaźnik bezrobocia. Nadal niedomaga służba zdrowia. Rok 2013 będzie też rokiem upadku kolejnych zakładów pracy, bądź przenoszenia filii koncernów zagranicznych do macierzy - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Wiesław Dębski.
02.01.2013 | aktual.: 09.01.2013 10:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Słyszę, że rok 2013 będzie fatalny, bo przecież trzynastka - wiadomo, pechowa. Ja jednak w przesądy nie wierzę. Choć nie zaprzeczę, że kłopoty miałem, gdy żona upuściła lusterko a ono rozbiło się na drobiazgi, czy gdy nowiutkim autkiem i uderzyłem w cienką jak palec... brzozę - oczywiście trzynastego, w piątek. Ale przesądny nie jestem. Dlatego wierzę tym, którzy twierdzą, że ów rok 2013 nie będzie taki zły, jakim go malują.
Chociaż już na starcie pewna mała, opozycyjna partia postanowiła stać się pierwszą ofiarą pechowej trzynastki. I zaproponowała ustanowienie 2013 rokiem Edwarda Gierka. I tej inicjatywy broni na wszelkich barykadach. Partia - ujawnijmy w końcu, że chodzi o SLD - sama wbija sobie gola. Wiadomo, że okres PRL nie był ani tak czarny, jak we wspomnieniach Tuska i Kaczyńskiego, ani tak jasny, jakim pozostał w pamięci Millera. Warto pokazywać całą złożoność tamtych czasów. Ale od razu Rok Gierka? Przecież autorzy tego pomysłu z góry wiedzą, że w sejmie to nie przejdzie, będzie za to wielka awantura.
Mnie niepokoi zupełnie co innego niż SLD. Wchodzimy właśnie w lata realizacji ustaw emerytalnych, z każdym kwartałem każą nam pracować dłużej – a programu wsparcia dla ludzi w wieku 50+ nie ma. O starym programie nikt już nie pamięta, nowy ma być w przyszłym roku, ale nie słyszałem by nad tą nowością ktoś już pracował.
Co kwartał rośnie wskaźnik bezrobocia. 13 proc. Polaków, to ludzie bez pracy. Choć warto czasem przypominać, że ta 13 dotyczy tylko zarejestrowanych bezrobotnych. Ilu jest takich którzy utracili uprawnienia, albo takich, którzy niby pracują, ale ze swoich zarobków nie mogą utrzymać nie tylko rodziny, ale i samych siebie? Według danych GUS w skrajnym ubóstwie żyło w 2011 r. (jeszcze na Zielonej Wyspie)
9 proc. rodzin osób pracujących!!!
Nadal niedomaga służba zdrowia. Ręce po prostu opadają, gdy słyszy się od ministra, że w ochronie zdrowia najważniejszy jest czynnik ekonomiczny. Leczyć więc należy tylko tylu chorych, na ile pozwalają szpitalom posiadane środki. To bardzo wygodne, nie trzeba się zastanawiać, ile pieniędzy pożera administracja NFZ, ile kosztuje nas wszystkich brak zaufania Funduszu do lekarzy i pacjentów.
Rok 2013 będzie też rokiem upadku kolejnych zakładów pracy, bądź przenoszenia filii koncernów zagranicznych do macierzy (patrz przykład Fiata). Zdecydowanie mniej pieniędzy będzie na inwestycje. O mieszkaniach nawet średniozamożne rodziny mogą zapomnieć na długo. Czy wyliczać dalej?
A najgorsze jest to, że zwykli obywatele nie dostrzegają siły, która mogłaby bronić ich przed zbytnimi zapędami rządzących na te najcieńsze portfele. Prawica wiadomo. Lewica nie lepsza. Zaczepił mnie niedawno pewien zupełnie mi nie znany człowiek. I pytał: "Panie. O co temu Millerowi i Palikotowi chodzi? Bo przecież chyba nie o mnie i nie o moją rodzinę". I coś w tym jest. Spór liderów dwóch partii określających się jako lewicowe ma podłoże wyłącznie personalne. Ot, jeden o drugim powiedział, że ma krew na rękach, a ten drugi zrewanżował się naćpaną hołotą.
Nie chcę tu się odnosić do toczących się sporów wokół wspólnych list wyborczych, eseldowskiego partyjnego patriotyzmu, palikotowych gierek. To mnie mało obchodzi. Wiem bowiem, że potrzebujemy w Polsce silnej (merytorycznie i organizacyjnie) opozycji lewicowej. Dzisiaj wciąż jeszcze jest ona pogrążona w marazmie, zadowolona z tych swoich 10 czy 6 procent. Jeśli jednak chce przetrwać, jeśli chce wykorzystać sprzyjający czas, musi zaproponować coś świeżego. Świeże pomysły, ale i świeżych liderów. Dzisiejsi przywódcy pierwszego nie gwarantują, drugie zaś czynią niemożliwym.
Ale Kasia Sobczyk śpiewała: "Trzynastego nawet w grudniu jest wiosna". Dla kogo zaświeci słoneczko w roku 2013 przekonamy się więc za dwanaście miesięcy.