PolskaWierzejski: "pederasta" uważane za obraźliwe, bo się z pedofilami kojarzy

Wierzejski: "pederasta" uważane za obraźliwe, bo się z pedofilami kojarzy


Słowo pederasta "przez pederastów jest uważane za obraźliwe, bo im się z pedofilami kojarzy. Ale to, że się komuś z czymś kojarzy, to nie znaczy, że ja muszę nazywać osoby, którym się to kojarzy tak, jak one sobie tego życzą" - powiedział Wojciech Wierzejski z LPR w Salonie Politycznym Trójki.

Wierzejski: "pederasta" uważane za obraźliwe, bo się z pedofilami kojarzy
Źródło zdjęć: © wp.pl | Konrad Żelazowski

24.05.2007 | aktual.: 24.05.2007 13:55

Pan jest chrześcijaninem, dlaczego Pan np. posługuje się takim językiem jak pederaści? To właściwie wyklucza Pana z tek debaty.

* Wojciech Wierzejski:* Nie. Słowo pederasta według każdej encyklopedii - proszę sprawdzić - przynajmniej ten egzemplarz, który mam w domu i sprawdzałem w wielu innych, to jest naukowe określenie osoby homoseksualnej płci męskiej.

To słowo powszechnie uważane za obraźliwe - Pan, człowiek inteligentny, to wie.

- Nie. Przez pederastów jest uważane za obraźliwe, bo im się z pedofilami kojarzy. Ale to, że się komuś z czymś kojarzy, to nie znaczy, że ja muszę nazywać osoby, którym się to kojarzy tak, jak one sobie tego życzą.

Jest słowo neutralne - homoseksualista. Nie gej, nie pederasta, tylko homoseksualista.

- Ja używam również homoseksualista. W zasadzie to nie jest temat wiodący, którym ja się zajmuję. Ale przy okazji, jak mnie dziennikarze pytają - jak ocenić paradę homoseksualistów - to odpowiadam.

Ale wie Pan, jakie to robi wrażenie? To jest język agresji.

- Agresja jest nieodłącznie przypisana polityce. Staram się agresywnym językiem nie posługiwać się. Natomiast sformułowania chociażby pana senatora Kutza, który w debacie na temat bardzo spokojnej i rzeczowej - czy legalizować paradę homoseksualną, on mówi - wy jesteście o kindersztubie Hitlerjugend - to trudno tu nie reagować w sposób zdecydowany.

* Może z takich wypowiedzi bierze się opinia np. Amnesty International, w dorocznym raporcie dotyczącym przestrzegania praw człowieka, Polska znów się pojawia w złym świetle. Raport twierdzi, że homoseksualiści są w naszym kraju zastraszani. Podaje przykłady tych parad, które były atakowane także przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej.*

- Pamiętajmy, że homoseksualiści chcą wokół siebie robić dużo szumu. W związku z czym, każdy przypadek - czasami nawet wydumany, czy fikcyjny - opisują skrzętnie i wysyłają w świat, do opinii międzynarodowej, po to, żeby ta opinia się za nimi ujęła. To jest element ich strategii. Kilka dni temu był bardzo dobry artykuł w "Rzeczpospolitej" ks. prof. Oko, opisujący tę strategię środowisk homoseksualnych, którzy koniecznie muszą się pokazać, jako te środowiska, które są zastraszane, są dyskryminowane, że jest jakaś większość, taka, która koniecznie chce pozbawić ich praw. Powiem bardzo jasno i wyraźnie - nikt nie chce nikogo z powodu jego skłonności seksualnych, życia intymnego, prywatnego pozbawić jakichkolwiek praw. Każdy ma przypisane prawa polityczne, obywatelskie, majątkowe, spadkowe, itd. Różnica pomiędzy nami, a politykami lewicy, którzy chcą przyznać homoseksualistom przywileje, to jest to właśnie słowo przywilej. Przywilej z definicji przynależy do tych, którzy mają większy wkład w rozwój narodu, w
dziedzictwo narodowe, w przyszłe pokolenia, czyli rodzina. Rodzina powinna cieszyć się, oprócz praw, jeszcze przywilejami spadkowymi, majątkowymi, żeby była zamożniejsza. Homoseksualiści nie powinni cieszyć się przywilejami. Nie powinni mieć prawa do adopcji dzieci, do rejestrowania związków, spadków, podatków, itd.

Ale ja mam wrażenie - wrócę do tego języka - że ten język jest tak ostry, tak radykalny w celach politycznych, że tu mniej troski, a więcej kalkulacji.

- Nawet podczas tej audycji, jak ktoś, kto mnie słucha w różnych innych audycjach, czy widzi moje działania, to wie, że ja nie posługuję się takim językiem. Czasami w jakiejś ostrej debacie.

To Pan chyba na drzwiach napisał - pederastom i komuś tam... - bo tu był spór - wstęp wzbroniony?

- Stara sprawa, sprzed trzech lat, kiedy jeden z moich pracowników, gdy przychodzili dziennikarze "Gazety Wyborczej" węszyli, robili zdjęcia, to dla dowcipu napisał - dziennikarzom "Gazety Wyborczej" i homoseksualistom wstęp wzbroniony. Ale po godzinie zdjął tę kartkę.

Bo to nie było śmieszne?

- To nie było śmieszne. Ale dziennikarze "Gazety Wyborczej" oczywiście się bardzo zdenerwowali. Ot taki dowcip - niepoważny rzeczywiście. Ale ja nie przepraszałem "Gazety Wyborczej", bo czemuż miałem ją z tego tytułu przepraszać. Ale to nie jest sytuacja, o której warto wspominać.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)