Wiemy już, dlaczego otruł się "Iwan"?
Zirajewski mógł próbować się otruć, aby trafić do szpitala i uciec - poinformował wiceprokurator Zbigniew Niemczyk z prokuratury apelacyjnej w Gdańsku. Prokuratorzy nie wykluczają, że Artur Zirajewski próbował uciec z aresztu za granicę. Zastępca szefa aresztu śledczego w Gdańsku stracił swą funkcję po śmierci Artura Zirajewskiego, bo dopuścił do wysłania przez niego listu do żony z prośbą o tabletki nasenne - poinformował minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
08.01.2010 | aktual.: 08.01.2010 14:32
Kwiatkowski powiedział, że skieruje też wniosek o "dyscplinarkę" wobec lekarza z oddziału szpitalnego aresztu w Gdańsku, co do ewentualnego błędu w sztuce medycznej, przy leczeniu Zirajewskiego. Do Senatu minister wysłał zaś prośbę o przyznanie przy pracach nad budżetem dodatkowych 30 mln zł na więzienną służbę medyczną.
- Gdańska prokuratura przyjęła pięć wersji zdarzenia - poinformował na tej samej konferencji prokurator krajowy Edward Zalewski. Według Niemczyka, jedna z nich głosi, że Zirajewski mógł próbować uciec z więzienia, bo "gromadził" leki, by trafić do szpitala, skąd mógł usiłować uciec. W listopadzie 2009 r. pisał on żonie, aby przemyciła mu 50-60 środków nasennych, "by lepiej zasypiać" oraz zrzekł się notarialnie roszczeń co do "pewnego majątku rodzinnego". Zaczął się też uczyć jęz. angielskiego, bo - według Niemczyka - być może chciał uciec za granicę.
Zdaniem Niemczyka, próba ucieczki mogła się nie powieść, bo leki nasenne zadziałały źle i stan Zirajewskiego nie pozwolił mu kontynuować działań, które mógłby podjąć po dostaniu się do szpitala poza więzieniem.
3 stycznia Zirajewski, wskutek zatoru tętnicy płucnej, zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Wcześniej, przez trzy dni, przebywał w gdańskim szpitalu z objawami zatrucia lekami. Lekarze stwierdzili też u niego zapalenie płuc. Dzień przed Bożym Narodzeniem Zirajewski dostał gryps, po którym spalił notatki, napisał list do żony i 28 grudnia zatruł się lekami nasennymi. Odsiadywał on wyrok 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Śledztwo prowadzi gdańska prokuratura.