PolitykaWiemy, gdzie trafi część pieniędzy, uzbieranych dla kierowcy Seicento

Wiemy, gdzie trafi część pieniędzy, uzbieranych dla kierowcy Seicento

Suma pieniędzy zebranych na nowego Fiata Seicento dla 21-latka, który zderzył się z limuzyną Beaty Szydło, przekroczyła już 130 tys. zł. Po zakupie auta wartego ok. 5 tys. zł zostanie więc jeszcze bardzo duża kwota. Co się z nią stanie?

Wiemy, gdzie trafi część pieniędzy, uzbieranych dla kierowcy Seicento
Źródło zdjęć: © Pomagam.pl

- Decyzje, które podejmiemy, będą satysfakcjonować darczyńców i mojego klienta pod kątem godnego spożytkowania tej kwoty, z przeznaczeniem na jakiś szczytny cel. Postanowiliśmy, że na razie w tym zakresie nie podejmujemy żadnych decyzji, ale zapewne część tej kwoty trafi na cel charytatywny - informuje w rozmowie z Wirtualną Polską krakowski adwokat reprezentujący 21-letniego Sebastiana, Władysław Pociej.

Celem akcji zorganizowanej na portalu Pomagam.pl było w założeniu "uzbieranie kwoty potrzebnej na zakup nowego auta marki Fiat Seicento". Jak informował organizator wydarzenia Rafał Biegun, klub miłośników tego modelu Fiata wycenił auto na około 3,5 - 5 tys. zł. W związku z tym, w internecie rozpoczęto akcję zbierania "środków na zakup dla młodego chłopaka samochodu w pełni sprawnego i bez ukrytych wad".

"To niesamowita pomoc"

Bardzo szybko akcja przerosła najśmielsze oczekiwania organizatora, który poinformował, że mimo osiągnięcia kwoty 5 tys. zł, nie zaprzestaje zbierania pieniędzy. "Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Rodzina Sebastiana jak pewnie wiecie, nie należy do bogatych. Myślę, że każda złotówka to dobrze wydane pieniądze" - napisał Biegun.

Mecenas Pociej informuje natomiast, że zarówno on, jak i jego klient, są "ogromnie zaskoczeni gigantycznym rozmiarem zbiórki".

- Nie chodzi jednak o same pieniądze, ale o niesamowitą psychiczną pomoc dla mojego klienta i fakt, że tylu ludzi się za nim ujęło i okazuje mu życzliwość - podkreśla adwokat.

Obraz
© (fot. Pomagam.pl)

Zarzuty spowodowania wypadku oraz nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 10 lutego około godz. 18.30 w Oświęcimiu, Sebastian K. uderzył w rządową limuzynę, którą jechała premier Beata Szydło. Młody kierowca chciał skręcić z głównej ulicy w lewo. Wcześniej przepuścił jadący przed nią inny samochód z kolumny.

Audi, którym jechała premier, po kolizji uderzyło w drzewo. Poza szefową Rady Ministrów ranni zostali także dwaj funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. Beata Szydło trafiła do szpitala w Oświęcimiu, a następnie przetransportowano ją śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

Po wypadku Sebastian K. usłyszał zarzut nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, za co grozi do 3 lat więzienia. We wtorek 14 lutego poszerzono zarzuty o nieumyślne spowodowanie wypadku z udziałem rządowej kolumny samochodów. Kierowca nie przyznaje się do winy.

Beata Szydłowypadekbor
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (900)