Wielomilionowe straty po ataku zimy
Na ok. 4,5 mln zł samorządy gmin z północnej części woj. śląskiego oszacowały swoje koszty, związane z usuwaniem skutków ataku zimy. Wstępne straty energetyków na Śląsku i w Małopolsce to ok. 12-15 mln zł. Na kilkadziesiąt mln zł straty szacują Lasy Państwowe. Klęska dotknęła też zasoby prywatne.
27.01.2010 | aktual.: 27.01.2010 14:43
W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach samorządowcy, energetycy, leśnicy, strażacy i inne służby kryzysowe podsumowali dotychczasowe działania, związane z usuwaniem skutków żywiołu. Wstępnie policzono też straty i mówiono o sposobach ich rozliczenia.
Głównie z powodu szadzi (osad w postaci ziarenek lodu), która powstała na drzewach i liniach energetycznych, skutkując m.in. łamaniem się drzew i przewracaniem słupów, w woj. śląskim prądu nie miało blisko 100 tys. odbiorców. Usunięcie awarii zajęło energetykom ponad dwa tygodnie.
Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk poinformował, że samorządy skierowały do niego wnioski dotyczące rekompensaty kosztów, poniesionych m.in. w związku z usuwaniem skutków awarii energetycznych, stratami w mieniu gminnym itp. W sumie chodzi o ok. 4,5 mln zł. - Będziemy chcieli pokryć straty z rezerwy budżetu państwa na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Taka deklaracja od początku jest ze strony rządu - podkreślił wojewoda, zaznaczając, że część kosztów, związanych przede wszystkim z pomocą służb samorządowych czy ochotniczych straży pożarnych w usuwaniu awarii energetycznych, poniesie spółka dostarczająca energię - Enion SA.
Prezes Enionu, Krzysztof Pubrat, zapewnił, że jego firma zapłaci za pomoc przy usuwaniu skutków awarii. Chodzi np. o prace wykonywane przy odbudowie linii energetycznych oraz związane z dostępem do nich - usuwaniem zwalonych drzew itp. Enion raczej nie sfinansuje opłacanej przez gminy pracy agregatów prądotwórczych, choć nie wyklucza, że w określonych przypadkach - np. gdy było to potrzebne do zasilania przepompowni czy ujęć wody - spółka będzie starała się pomóc gminom także w tym zakresie.
Dotychczasowe koszty usuwania awarii i odbudowy sieci na Śląsku i w Małopolsce prezes Enionu ocenił na ok. 12-15 mln zł; zaznaczył jednak, że nie są to szacunki ostateczne. Enion spodziewa się również ewentualnych roszczeń ze strony klientów, pozbawionych przez dłuższy czas zasilania. - Spodziewamy się, że klienci będą do nas występować ze swoimi wnioskami. Są różne sytuacje, związane z tym, że przez kilka czy kilkanaście dni odbudowywaliśmy zniszczone urządzenia. Każdy taki wniosek będzie indywidualnie rozpatrzony, z uwzględnieniem sytuacji konkretnego odbiorcy - zapewnił prezes Pubrat.
Olbrzymie straty poniosły Lasy Państwowe. Szef ich katowickiej dyrekcji Kazimierz Szabla ocenił, że wyłamanych zostało co najmniej 700 tys. m sześc. drzew w lasach państwowych i ok. 100 tys. m sześc. w latach prywatnych. Do tego dojdzie ok. 1,5 ha młodników i upraw, które trzeba będzie odtworzyć, bo nie podniosą się, przygniecione obecnie ciężarem tysięcy kilogramów lodu. Straty finansowe Lasy szacują na dziesiątki milionów złotych. - To jedna z największych klęsk od 1992 r., jaka wystąpiła na terenie Śląska, chociaż w międzyczasie było wiele nieszczęśliwych zdarzeń meteorologicznych, m.in. trąby powietrzne - ocenił Szabla. Dyrektor przypomniał, że szadź to naturalne zjawisko meteorologiczne, jednak w takiej skali jak w tym roku w północnej części woj. śląskiego występujące raz na wiele lat. - To kwestia nałożenia się kilku czynników meteorologicznych i spotęgowania ich. Nie notowaliśmy tak dużej klęski na tak dużym obszarze w znanej historii leśnictwa polskiego - powiedział Szabla.
Rekonstrukcja części drzewostanu w Lasach Państwowych potrwa 3-4 lata, porządkowanie drewna nawet półtora roku. Leśnicy oceniają, że specjalnego wsparcia wymagać będą prywatni właściciele lasów, którzy sami nie poradzą sobie z taką skalą zniszczeń; poszkodowanych może być nawet kilkaset osób. Według dyr. Szabli, po szczegółowej inwentaryzacji szkód oraz określeniu potrzeb w odbudowie możliwa będzie pomoc dla nich z unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, gdzie przewidziano środki na odtwarzanie potencjału przyrodniczego.
Skala szkód w lasach może być jeszcze większa - będzie to można ocenić, gdy stopnieje lód. Obecnie w 11 nadleśnictwach w woj. śląskim obowiązuje zakaz wstępu do lasu. - Wynika to z zagrożeń dla życia ludzkiego. Nadal pod ciężarem lodu łamią się drzewa; niskie temperatury przykuły lód do gałęzi. Zapowiadane opady śniegu mogą jeszcze pogorszyć sytuację - przestrzegł dyrektor. Nadleśnictwa, gdzie szkody są największe, to m.in. Herby, Złoty Potok, Kłobuck, Gidle oraz Olesno w Opolskiem - w sumie 250 tys. ha lasu.