Wielkopolska. Zagłodzone lisy w nielegalnej hodowli
We wsi Durzyn w województwie wielkopolskim działała nielegalna hodowla lisów i jenotów. Sprawą zajmie się prokuratura, którą zawiadomił Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krotoszynie.
Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krotoszynie dowiedział się o istnieniu nielegalnej hodowli od funkcjonariusza straży miejskiej.
Wielkopolska. Właścicielka uśpiła zwierzęta
Podczas pierwszej interwencji w miejscu nielegalnej hodowli weterynarz zobowiązał obecną tam właścicielkę do przekazania zaniedbanych zwierząt do ferm spełniających wszelkie wymogi administracyjne. W sumie w prowadzonej przez kobietę nielegalnej hodowli znajdowało się 260 lisów i 14 jenotów.
Kobieta nie wywiązała się jednak z tego nakazu. Podczas drugiej kontroli, w której udział wzięli również funkcjonariusze straż miejskiej, okazało się, że większość zwierząt jest martwa. Lisy zostały najprawdopodobniej uśpione w celu sprzedaży na futra. Cześć ocalałych zwierząt trafiła na fermę koło Ostrowa Wielkopolskiego, a część została przygarnięta przez działaczy stowarzyszenia "Otwarte klatki". "Lisy były uwięzione w klatkach bez jedzenia i picia. Żywiły się ciałami swoich towarzyszy" - napisali na stronie przedstawiciele stowarzyszenia.
Polscy naukowcy mają się czym pochwalić. Ich badania nad COVID-19 są przełomowe
Relacja obrońców praw zwierząt jest bardzo dramatyczna. W opublikowanym opisie zdarzeń napisali o rozpaczliwej walce o życie. "Cierpienie lisów na tej fermie było niewyobrażalne, zostały porzucone na pastwę losu, skazane na śmierć z powodu głodu i pragnienia. Część z nich rozpoczęła rozpaczliwą walkę o życie, próbowały za wszelką cenę uciec z klatek. Na miejscu widzieliśmy zwłoki lisów, które do ostatniej sekundy walczyły o życie. Doprowadzone do granic wytrzymałości lisy wzajemnie się atakowały; jedyną szansą na przeżycie było dla nich zjedzenie ciała martwego innego lis" - czytamy.