Wielkie porządki w polskiej armii
Mniej generałów, zawodowi i bardziej mobilni
żołnierze - w takim kierunku pójdą zmiany w armii - podaje
"Rzeczpospolita".
20.03.2006 | aktual.: 20.03.2006 06:06
Jakie będą polskie siły zbrojne w 2020 roku? Odpowiedź na to pytanie ma dać kończony właśnie "Strategiczny przegląd obronny" - najważniejszy dokument w polskiej armii po 1989 roku.
Przegląd odpowie na pytanie, co można w armii zmienić, jak i ile to będzie nas kosztowało - mówi rzecznik szefa MON Piotr Paszkowski. Raport w kwietniu trafi do rąk ministrów i urzędników. Obszerny dokument, na podstawie którego rząd, Sejm i prezydent będą decydowali o zmianach w armii, będzie tajny. MON opracuje jednak uboższą, jawną wersję, która roboczo nazywa się "Białą księgą polskiej obronności".
Szefem ekipy pracującej nad "Przeglądem" jest były wiceszef MON Andrzej Karkoszka. Powołał go na to stanowisko poprzedni minister obrony Jerzy Szmajdziński. Nowa ekipa postanowiła pozwolić dokończyć mu pracę. Choć obecna władza nie przepada za Karkoszką, ma on opinię dobrego fachowca - tłumaczy wysoki urzędnik MON. W tej chwili zespół wprowadza ostatnie poprawki.
Autorzy raportu w większości przypadków nie zalecają jednego rozwiązania, ale starają się przedstawiać kilka, opisując ich wady i zalety. Np. w kwestii armii zawodowej: zdaniem autorów raportu wprowadzenie jej w ciągu sześciu lat byłoby możliwe, ale bardzo kosztowne - Sejm musiałby zwiększyć wydatki na obronność dwukrotnie. Raport pokazuje inną możliwość: dojście do armii zawodowej w ciągu 9-10 lat, wolniejsze, ale za to znacznie tańsze.
Co do kilku rozwiązań autorzy raportu są zgodni: należy skończyć z trzema oddzielnymi dowództwami sił zbrojnych (w tej chwili wojska lądowe, siły powietrzne i marynarka działają oddzielnie), ograniczyć rolę Sztabu Generalnego i utworzyć urząd do spraw uzbrojenia. Zajmowałby się planowaniem zakupów uzbrojenia dla całej sfery bezpieczeństwa państwa, współpracą międzynarodową i koordynacją prac przemysłu zbrojeniowego - mówi "Rzeczpospolitej" dziennikarz wojskowy Tomasz Hypki, jeden z ekspertów doradzających autorom raportu. (PAP)