PublicystykaWielka wojna w małej gminie. Izabelin przed sądną niedzielą

Wielka wojna w małej gminie. Izabelin przed sądną niedzielą

W mojej gminie głosuje tylko kilka tysięcy osób, ale wojna o fotel wójta jest równie ostra co starcie Trzaskowski-Jaki. A może nawet jak Trump-Clinton. Zachowując wszystkie proporcje. Nie mamy w Izabelinie rosyjskich trolli, ale mamy własne, polskie. Dziesiątki fałszywych kont na FB, założonych tylko na użytek kampanii. Założonych, by wylewać pomyje i dzielić mieszkańców. Długo się z tego nie umyjemy.

Wielka wojna w małej gminie. Izabelin przed sądną niedzielą
Źródło zdjęć: © WP.PL
Tomasz Machała

Izabelin leży na skraju Kampinoskiego Parku Narodowego. Największym wydarzeniem na sąsiedzkim Facebooku są tu braki prądu i zaginione zwierzęta. Przed kampanią wyborczą dużo łatwiej było spotkać łosia niż trolla. Teraz na odwrót. Zwierzęta zniknęły z postów. Nie dlatego, że się nie gubią. Dlatego, że teraz dorośli walczą w klatkach.

W wyborach samorządowych naprzeciwko siebie stanęły dwa komitety. Oba lokalne, niezwiązane z konkretną partią. Jeden rządzi gminą od lat 90. Drugi poszedł do wyborów pod hasłem zmiany i odsunięcia od władzy starego "układu". Oba komitety wystawiły własnych kandydatów na wójta. Oba kobiety. Pierwszy Grażynę Zielińską - niegdyś nauczycielkę w lokalnej szkole. Drugi Dorotę Zmarzlak - urodzoną w Izabelinie (lokalny patriotyzm jest silny) kobietę biznesu z warszawskiej firmy PR.

Do pierwszej tury dwa tygodnie temu było jeszcze w miarę spokojnie. Ale gdy w wyborach do rady gminy 11 na 15 miejsc wziął komitet "zmiany", zaczęła się walka o wszystko. Na gołe pięści. Po dwóch tygodniach skóra na nich jest zdarta i kapie krew. A mieszkańcy z radością wróciliby do postów o zwierzętach i prądzie. Niestety to, co się rozbiło, bardzo trudno będzie skleić. Na moich leśnych uliczkach Kampinosu wyrosły mury. Dzielą mieszkańców na starych i nowych, zwolenników zmiany i zwolenników status quo, wierzących i ateistów, biednych i bogatych, przyjezdnych i mieszkających tu od dawna. Wszystko to było w tej kampanii.

Do Izabelina trafiło w ostatniej dekadzie wiele "nowych pieniędzy". Przeprowadzający się tu zamożni warszawiacy mają swoje przedszkole, mają - do niedawna jedną, a teraz już dwie - restauracje ze stołecznymi cenami i jakością, mają warzywniak, którego ceny sprawiają wrażenie już wręcz paryskich, a nie warszawskich. Jestem jednym z takich warszawiaków. Nie zorientowałem się, że jestem słoikiem we własnej gminie. Klasowe napięcia wybiły w wyborach. Po jednej stronie my, którzy kupili tu jedne z najdroższych działek w Polsce i zbudowali domy. Po drugiej stronie kilkaset, do tysiąca, osób, które jakoś związane są z pracą lub pieniędzmi Urzędu Gminy. A ten potrafi płacić świetnie w różnych podległych sobie instytucjach.

Obraz
© Urząd Gminy Izabelin / W Izabelinie głosuje kilka tysięcy osób. Duża część to "nowi mieszkańcy", którzy przeprowadzili się ze stolicy

Wystrzałem z Aurory był tekst w serwisie wpolityce. Z zaskoczeniem dowiedziałem się z portalu braci Karnowskich, że nasza mała gmina jest częścią wielkiego starcia PRAWICA – LEWICA. Według autora w Izabelinie decyduje się, czy wybierzemy lewackie wartości i światopogląd, głosując na Dorotę Zmarzlak, czy też pozostaniemy ostoją swojskości i tradycji, wspierając Grażynę Zielińską. Autor ostrzega przed otwarciem lewakom drogi do stworzenia w Izabelinie swojego "zideologizowanego świata". Nabrał obaw po bardzo skrupulatnym sprawdzeniu prywatnego Facebooka Doroty Zmarzlak. Znalazł na nim post o wsparciu dla KOD i Czarnego Protestu.

Po tym tekście wydarzenia przyspieszyły. Na jednej ze stworzonych naprędce stron na FB rozpoczęto lustrację życiorysu Doroty Zmarzlak, docierając do kwestionariusza, jaki wypełniła w Wirtualnych Mediach kilka lat temu. W odpowiedzi na pytanie o religię w jej życiu stwierdziła: "nie istnieje". Dla mnie wyznanie wójta mojej gminy kompletnie nie ma znaczenia. Ale dla wielu wyborców to, czy podejmuje dobre decyzje, jest równie istotne jak to, czy klęczy w kościele w pierwszym rzędzie.

Komentarzy pod tą lustracją nie przytaczam. W opinii zebrał je mieszkaniec gminy, profesor Marek Słoń z Instytutu Historii PAN. Napisał tak: "Jest to część kampanii oszczerstw, prowadzonej przez ludzi sprawujących aktualnie władzę publiczną w naszej gminie. Nie ma tu żadnych granic przyzwoitości. Sięga się po insynuacje o charakterze ksenofobicznym i rasistowskim, dotyka największych dramatów osobistych Pani Zmarzlak, przypisuje się czyny, postawy i zamiary bez żadnego poszanowania dla prawdy. Dzieje się wielka niegodziwość, która na długo pozostawi rany w naszej społeczności. W dodatku to zło ubiera się w szaty prawości i obrony wartości. To budzi nie tylko obrzydzenie. To wymaga głośnego sprzeciwu. Człowiekowi przyzwoitemu nie wolno milczeć wobec nieprawości dziejącej się wokół niego."

Facebookowe profile zaczęły szybko pączkować. W ciągu kilku dni powstało ich ponad 37. Jak skrupulatnie policzył pewien naukowiec z Warszawy, który obserwuje naszą lokalną wojnę, z tych profili opublikowano ponad 320 wiadomości wspierających Grażynę Zielińską i kolejne 94 wiadomości atakujące Dorotę Zmarzlak. Druga strona była dużo mniej aktywna. Fałszywe profile pracujące dla Doroty Zmarzlak opublikowały 94 wiadomości ją wspierające i 10 atakujących drugą stronę.

Co jest stawką w niedzielę? Jedna sprawa to wybrać sprawnego managera, zupełnie inna to mieć etycznego wójta/burmistrza/prezydenta. W kilku miejscach w Polsce to drugie się zapewne nie uda. Mam nadzieję, że uda się w Izabelinie. Ale potrzebujemy takiej osoby. Jak napisał jeden z komentatorów: "Nieważne kto wygra wybory, mieszkańcy już przegrali".

Kampania przed drugą turą nas skłóciła. Wykopała między nami rowy. Życzę wszystkim czytelnikom WP, żeby z drugiej tury wyborów wasze małe ojczyzny wyszły silniejsze, a nie słabsze.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)