PolskaWielka sprawa o dwadzieścia dwa złote

Wielka sprawa o dwadzieścia dwa złote

- Absurd – tak pan Ryszard określa to, co przydarzyło mu się w sierpniu ubiegłego roku, a jutro znajdzie swój finał w sądzie grodzkim. Wrocławianin został oskarżony o uszkodzenie opakowania pompki do piłek w "Carrefourze".

29.01.2004 08:42

Sklep wycenił swoje straty na 22 zł i domaga się ukarania domniemanego winowajcy. 15 sierpnia pan Ryszard chciał kupić pompkę. Jest trenerem młodych piłkarzy Śląska-Wrocław i następnego dnia wyjeżdżał z nimi na treningi. Pojechał z 11-letnim wnukiem do Carrefoura i na stoisku sportowym wybrał odpowiedni model.

- Jedno z opakowań było rozerwane, więc skorzystałem i sprawdziłem, jak działa pompka. Odpowiadała mi, wziąłem ją. Nie przeszkadzał mi brak oryginalnego opakowania – mówi pan Ryszard.

W drodze do kasy zauważył, że jest tylko jedna końcówka do pompowania, z igłą, choć powinna być też bezigłowa. Twierdzi, że wrócił na stoisko sportowe i wymienił towar na zapakowany i z kompletem końcówek.

Kiedy odchodził od kasy, zatrzymał go ochroniarz. Poprosił na zaplecze i zarzucił zniszczenie opakowania. Klient dopytywał, na jakiej podstawie ktoś go oskarża. Ochroniarz powiedział, że wszystko zarejestrowały kamery.

- Moje wyjaśnienia nic nie dały, sytuacja robiła się absurdalna. Zaproponowałem, że wezmę tę rozpakowaną pompkę, tylko niech sklep dołoży brakującą końcówkę. Bez efektu – twierdzi wrocławianin. Ochrona wezwała patrol. Policjanci obejrzeli taśmę w innym pomieszczeniu i zabrali klienta do komisariatu na Grabiszynku. Podczas przesłuchania wszystko wyjaśnił. Wkrótce zapomniał o incydencie.

Na początku stycznia dostał wezwanie do sądu grodzkiego. Jako obwiniony. Chciał to wyjaśnić z komendantem komisariatu na Grabiszynku. Podczas spotkania dowiedział się od niego, że policja przekazała do sądu wniosek o ukaranie, bo domagał się tego Carrefour. - Zrobiono ze mnie przestępcę – mówi urażony wrocławianin. - Nie boję się rozprawy, bo zamierzam dowieść swojej niewinności. Nie mogę tylko zaakceptować faktu, że sklep w taki sposób traktuje klientów.

- Potwierdzam, że w sierpniu mieliśmy takie zdarzenie. Udokumentowaliśmy, że ten pan zniszczył opakowanie i wezwaliśmy policję. Przekazaliśmy też kasetę, która jest głównym dowodem – informuje lakonicznie Piotr Kalbarczyk z wrocławskiego "Carrefoura". - Mamy zasadę, że nie pokazujemy nagrań klientom.

(LIC)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)