ŚwiatWielka Brytania: za dużo uczniów, za mało nauczycieli

Wielka Brytania: za dużo uczniów, za mało nauczycieli

Nie jest dobrze, a może być jeszcze gorzej. Organizacje oświatowe i demograficzne biją na alarm - w przyszłym roku w brytyjskich szkołach podstawowych może zabraknąć 250 tysięcy miejsc. Problem dotyczy również Polskich Szkół Sobotnich.

Wielka Brytania: za dużo uczniów, za mało nauczycieli
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

22.04.2013 17:22

Tak dużo dzieci nie było na Wyspach od ponad pół wieku. To głównie efekt stale rosnącej liczby imigrantów, napływających tu z różnych zakątków świata. A że z reguły mieszkając nad Tamizą kultywują własne zwyczaje i tradycje, ponad milion uczniów uczęszczających do brytyjskich szkół w swoich domach posługuje się językiem innym, niż angielski.

Poziom szkół państwowych systematycznie się obniża, wiele do życzenia pozostawia też bezpieczeństwo. Kamery w szatniach czy łazienkach w coraz większej liczbie placówek nie są już niczym nadzwyczajnym.

Pięć miliardów funtów

Władze oświatowe mają twardy orzech do zgryzienia. Problemy z przepełnieniem w szkołach widoczne są w bieżącym roku, jednak w kolejnym skala tego zjawiska jeszcze bardziej wzrośnie. Według szacunków, w podstawówkach może zabraknąć aż ćwierć miliona miejsc. Co prawda rząd zapowiada wyasygnowanie na ten cel pięć miliardów funtów, jednak obaw nie brakuje. Klasy są przepełnione, warunki sprzętowe i lokalowe kiepskie, a dzieci nierzadko muszą uczęszczać do szkół, w których akurat jest miejsce, a nie do tych, w których chcieliby widzieć je ich rodzice.

- Córka w ubiegłym roku zaczęła naukę w pierwszej klasie, ale na Ealingu, gdzie mieszkamy, limit przyjęć został wyczerpany. Dlatego musiałam zdecydować się na dojazdy do północnej części Londynu. Nie ukrywam, że to mocno komplikuje mi sytuację zawodową i gdyby nie mąż trudno byłoby wszystko pogodzić - mówi pani Marta, na co dzień pracująca, jako recepcjonistka w jednym z londyńskich hoteli.

Niewykwalifikowani, znaczy tańsi

Słabe zarobki, trudne warunki pracy, brak perspektyw. To główne przyczyny powodujące, że wykwalifikowanych nauczycieli nad Tamizą ubywa. Wolą szukać zatrudnienia w innych, lepiej płatnych i perspektywicznych profesjach. Tymczasem brytyjski rząd, tnący wydatki na oświatę, żeby zapełnić luki złagodził kryteria przyjmowania nauczycieli do szkół. W efekcie niektóre placówki zatrudniają na tych stanowiskach osoby niewykwalifikowane, płacąc im mniejsze pensje. A to automatycznie odbija się na poziomie kształcenia.

To nie jedyne problemy. Szkoły, chcąc związać koniec z końcem, szukają wsparcia u prywatnych sponsorów oraz organizacji charytatywnych; odwołują się także do hojności rodziców uczniów. Z odzewem jednak różnie bywa.

Półtora etatu i wolontariusze

Swoje kłopoty mają również Polskie Szkoły Sobotnie. Obecnie w całej Wielkiej Brytanii funkcjonuje ich 114, uczęszcza do nich czternaście tysięcy dzieci. Jednak zapotrzebowanie jest znacznie większe, na Wyspach rodzi się bowiem rocznie około dwadzieścia tysięcy młodych Polaków.

- Zapewnienie im możliwości nauki w ojczystym języku jest potrzebą chwili - podkreśla Aleksandra Podhorodecka, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej, struktury zajmującej się organizacją rodzimej oświaty na Wyspach. - Liczę na to, że najnowsza emigracja włączy się w pracę i zacznie nas wspierać oddolnie. Możliwości Macierzy są bowiem mocno ograniczone, zważywszy na fakt, że mamy tylko półtora płatnego etatu. Reszta to wolontariusze - mówi Podhorodecka, dodając, że poza zwiększeniem liczby szkół i miejsc dla uczniów, palącym problemem jest opracowanie nowych podręczników. Obecne są bowiem przestarzałe i nie spełniają aktualnych potrzeb…

Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)